Rozdział dedykuję wszystkim osobom, które wspierały mnie pisząc komentarze ♥
_______________________
'Tak
nagle się poznali. Zupełnie przypadkowo się w sobie zakochali.
Przez przypadek stali się dla siebie najważniejsi. Zupełnie przez
przypadek.'
Stałam
na środku ogromnego lotniska czekając na odlot mojego samolotu.
Błędnym wzrokiem wodziłam po ludziach, którzy przemieszczali się
po dworcu lotniczym. Widziałam tyle nieznanych mi twarzy. Nikogo
znajomego. Nie było łez, 'przytulasów', pocałunków, ani nic z
tych rzeczy na pożegnanie. Poprosiłam Trish by nie przyjeżdżała
na lotnisko, aby nikt nie dowiedział się, że wyjeżdżam. Ja sama
nie zawitałam też do domu po swoje rzeczy. Musi wystarczyć mi
tylko to co wzięłam kiedy uciekałam z mieszkania, oraz rzeczy,
które pożyczyła mi czarnowłosa.
Ostatnie
dni były dla mnie strasznie męczące. Kiedy wszystko wyszło na
jaw, było mi jeszcze gorzej niż wtedy, kiedy nie wiedziałam o
niczym. Moja mama wydzwaniała do mnie i wszystkich moich znajomych,
kilkakrotnie była też u Trish, której byłam wdzięczna za to, że
mnie kryła. Aż cud, że Penny nie zawiadomiła policji o moim
zniknięciu. Martwiła się. Ale co to zmieni? Nic. To nie zmieni
moich uczuć, moich urazów do niej. Mój stosunek do rodzicielki
nadal jest taki sam jak wtedy, kiedy wydała się cała tajemnica.
Nadal nie chcę jej widzieć. Mój uraz do niej nadal we mnie tkwi.
Nie wiem cy kiedykolwiek uda mi się to zapomnieć i jej wybaczyć.
Rozmyślałabym
tak dalej, gdyby nie głos stewardessy wychodzący z głośników.
Już za 15 minut samolot do Niemiec odlatuje, a wraz z nim ja i moje
cholerne życie.
Ciężko
westchnęłam, ostatni raz przed długą rozłąką spojrzałam na to
miejsce i ruszyłam w stronę odprawy ciągnąć za sobą niewielkich
rozmiarów walizkę.
* Dwa
tygodnie później *
„Przemyślę sobie wszystko, ułożę to co
powinnam, odpocznę i moje życie wróci do normy.”
Gówno
prawda.
Oczywiście,
jest tu wspaniale, nowe przeżycia, nowy język, nowa kultura, nowe
miasto i wspaniała rodzina. Moja ciocia i wujek, mimo tego, że
pracują, zwracają na mnie dużą uwagę. Wiedzą o mojej sytuacji i
starają się mi pomóc, ale także nie naciskają. I jestem im za to
wdzięczna. Są bardzo mili i gościnni. Naprawdę wspaniale jest u
nich mieszkać.
Ale co
z tego? Kiedy ja ciągle cierpię? Tęsknię za Austinem. I to tak
cholernie. Za jego uśmiechem, ciepłymi słowami, silnymi ramionami,
za jego głosem. Żałuję, tak bardzo żałuję, że wtedy go
spławiłam i przekreśliłam naszą przyjaźń. I, że nie dałam mu
szansy. A przecież każdy ma prawo popełniać błędy, po to
właśnie się urodziliśmy. To samo tłumaczyłam swojej matce,
prawda? Gdybym tylko mogła cofnąć czas i przytulić go i
powiedzieć 'wybaczam'. Nie umierałabym teraz z tęsknoty...
Głaszcząc
Lily, psa Green'ów, siedziałam po turecku na łóżku wpatrując
się w krajobraz za oknem. Pokój w którym aktualnie przebywałam
był pokojem gościnnym, który stał się moim na czas pobytu w
Niemczech. Był urządzony dość nowocześnie. Kremowe ściany i
meble z brązowego drewna komponowały się idealnie. Polubiłam to
pomieszczenie, zwłaszcza dlatego, że było spokojne.
Zmęczona
ciągłym rozmyślaniem wstałam. Suczka zeskoczyła z łóżka
zabawnie merdając ogonkiem. Zachichotałam i podeszłam do lustra.
Niepokoił
mnie mój stan. Czy kobiecie w ciąży tak szybko mijają objawy?
Wymiotowałam tylko tydzień, inne bóle, nie licząc psychicznych,
także szybko odeszły. Do tego nie widać po mnie ani trochę, abym
była w ciąży. A chyba miesiąc po zapłodnieniu już choć trochę
coś widać, nie? Tymczasem ja nie zauważyłam żadnych zmian.
Westchnęłam.
Sięgnęłam
po szczotkę i zaczęłam rozczesywać moje włosy. Patrzyłam w
swoje odbicie. Nie widziałam już tam tej uśmiechniętej Ally.
Choćbym bardzo się starała, nie potrafię już nią być.
Ubrana
w żółtą, zwiewną sukienkę i czarne koturny wyszłam z mojego
pokoju.
- Idę
się przejść ciociu – poinformowałam kobietę pojawiając się w
salonie.
-
Jasne, tylko nie wracaj późno. Ja i wujek wychodzimy za jakiś
czas, Rose i Ryland pewnie też gdzieś wybędą – posłała mi
uśmiech. Z niemałym trudem, moje kąciki ust także lekko uniosły
się ku górze. Wyszłam z domu. Powolnym spacerkiem kierowałam się
wprost przed siebie. Wiatr owiewał moje ciało sprawiając, że
odczuwałam dreszcze. To już nie ten klimat co w Ameryce. Po 30
minutowej przechadzce usiadłam na ławce by odpocząć. Tu było
całkowicie inaczej. Niesamowitym przeżyciem było móc poznać
kulturę innego państwa. Napawałabym się tym dalej gdyby ktoś nie
dosiadł się do mnie.
-
Witaj Ally – usłyszałam głos... znienawidzonej przeze mnie
blondynki? Co ona tu do cholery robi?!
-
Amber? Co ty tu robisz?
- Tak
się witasz z koleżanką z klasy? Opowiadaj, jak ci się układa z
Joelem? - uśmiechnęła się i objęła mnie ramieniem.
- Co
cię to obchodzi? - warknęłam i wstałam z ławki.
- Oj
Ally, nie ładnie tak. Porozmawiaj ze mną. Dobrze czujesz się ze
świadomością, że nikt cię nie chce? - udawała zmartwienie.
Huh?!
- Co
ty możesz wiedzieć? Odczep się ode mnie – odsunęłam się od
niej i postawiłam pierwszy krok by odejść.
- Wiem
więcej niż myślisz, Ally. Jesteś strasznie naiwna słoneczko.
Myślałaś, że Joel naprawdę cię zechce? Oh, niedoczekanie –
zaśmiała się.
- O
czym ty mówisz?
-
Pomyślałaś może o tym by pójść do innego ginekologa niż do
tego u którego byłaś?
- Nie?
- zadałam pytanie retoryczne. - Do czego zmierzasz?
- No
nie mów, że dalej nie zrozumiałaś, że wcale w ciąży nie jesteś
– popatrzyła na mnie. Widząc mój pytający wzrok kontynuowała.
- Myślisz, że tak łatwo bym ci odpuściła? Na tej imprezie
dosypałam ci jakiś tabletek od których miałaś się gorzej
poczuć, wymioty i takie sprawy. No i przy okazji żebyś straciła
świadomość, bo za cholerę nie chciałaś niczego wypić. Więc,
zrobiłam tak, abyś pomyślała o ciąży i poszła do lekarza,
któremu zapłaciłam za sfałszowanie wyników. Joel był mi
potrzebny do spełnienia tego planu. Gdyby nie on i wasza „niby
wspólna noc”, nie pomyślałabyś o ciąży i nie udałabyś się
do szpitala – zaśmiała się szyderczo. Ja za to zszokowana
patrzyłam się na Amber. Boże, jaka ja jestem głupia!
-
Dlaczego to zrobiłaś? - syknęłam zaciskając pięści. Próbowałam
powstrzymać płacz, by nie wybuchnąć przy Amber. Nie mogłam dać
jej satysfakcji. Co do cholery jest ze mną nie tak?!
- To
proste. Chciałam się ciebie pozbyć. Chciałam cię zniszczyć.
Pojawiłaś się i już pierwszego dnia owinęłaś sobie Austina
wokół palca. On był mój i będzie, a ty mi tylko ułatwiłaś
sprawę. Skoro już miałam cię wyniszczyć, pomyślałam, że
zrobię to inaczej niż twoją śmiercią. On by wtedy cierpiał i
tęsknił, a ja nic bym nie osiągnęła. Dlatego też zaszłaś w
niby ciążę. Austin cię nienawidzi a ja mogę teraz wrócić do
Miami i się nim zająć.
-
Myślisz, że wypłacze ci się w ramie i będziecie żyć długo i
szczęśliwie? – prychnęłam. Byłam cholernie zła. I na nią i
na siebie.
- Mam
większe szanse niż ty.
-
Zobaczymy co powiesz kiedy o wszystkim się dowie.
-
Zobaczymy co powiesz kiedy on ci nie uwierzy – powiedziała takim
samym głosem jak ja. Pokręciła głową dając mi jasno do
zrozumienia, że to ona tu wygrała i odeszła. Jebana suka. Co ja
zrobiłam, że tak bardzo mnie nienawidzi? Zrujnowała mi życie
swoimi głupimi gierkami. Jak ja mogłam być tak głupia żeby
uwierzyć w ten wynik ciążowy? Jak mogłam nie pomyśleć o teście
czy też odwiedzeniu innego ginekologa na potwierdzenie tych słów?
Kto do cholery zatrudnia takie osoby to pracy?!
Ta
cała impreza zorganizowana była tylko dlatego żeby mnie zniszczyć?
A Joel był tylko jej pieskiem na posyłki i miał mnie w dupie, tak
jak każdy?
Otrząsnęłam
się z tego stanu i ruszyłam przed siebie chcąc jak najszybciej
znaleźć się w domu. Byłam roztrzęsiona, emocje targały moje
ciało. Nie wiedziałam jak się uspokoić. Czułam, że niedługo
wybuchnę głośnym szlochem, mimo że tego nie chciałam. Byłam
bezsilna.
Weszłam
do domu uprzednio otwierając drzwi kluczem. Całej rodziny Greenów
nie było w domu, co było mi na rękę. Rzuciłam w kąt buty i
pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i oparłam się o
nie plecami. Ciężko oddychałam.
Trwałam
w takim transie przez dłuższą chwilę, dopóki nie ocucił mnie
dzwonek do drzwi. Zdziwiona szybko przemyłam swoją twarz w łazience
i podeszłam do nich. Zupełnie nieświadoma kogo za nimi zastanę,
otworzyłam je.
Moje
emocje na twarzy zmieniły się błyskawicznie. Osoby, która za nimi
stała kompletnie się nie spodziewałam.
-
Austin? - wydusiłam. Kąciki ust blondyna uniosły się lekko ku
górze.
- Mogę
wejść?
-
T-tak – otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka. Poprowadziłam
go do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. - Jak ty tu się
znalazłeś? Po co przyleciałeś? Skąd wiedziałeś, gdzie mnie
znaleźć? Po...
-
Ally, zwolnij – przerwał mi. Od razu zamilkłam. - Po długich
błaganiach, wreszcie udało mi się to wyciągnąć od Trish.
Myślałaś, że tak łatwo odpuszczę? - westchnął i przeniósł
swój wzrok na ścianę. - Nawet nie wiesz jak mi było trudno.
Jesteś dla mnie najważniejsza, nawet jeśli znam cię tylko kilka
miesięcy. Kiedy zaczęłaś się umawiać z Joel'em, coś we mnie
pękło. Wiedziałem, że dobrze się to nie skończy. Ale ty byłaś
nim tak ślepo zaślepiona...
- Po
co mi to mówisz? Przyleciałeś, żeby mnie zdołować? - warknęłam.
- Po
prostu nadal nie rozumiem twojego zachowania.. Dlaczego kiedy wszyscy
tłumaczyli ci jaki Joel jest naprawdę, ty robiłaś swoje? -
ciągnął dalej.
- Nie
rozumiesz tego! - wybuchłam. - Zrobiłam to, bo chciałam o tobie
zapomnieć. Nawet nie wiesz jak bardzo boli nieodwzajemniona miłość.
Do cholery, zakochałam się w tobie i nie potrafiłam z tym
poradzić. A kiedy zaczęły przytłaczać mnie kolejne problemy, nie
panowałam już nad sobą – wykrzyczałam mu to prosto w twarz,
machając rękami i jednocześnie płacząc. Nagle przez mój umysł
zaczęły przechodzić wszystkie wspomnienia. Blondyn stanął przede
mną i złapał mnie za nadgarstki.
- Puść
mnie! Nienawidzę cię! - krzyczałam, próbując mu się wyrwać.
-
Nawet jeśli tysiąc razy powtórzysz, że mnie nienawidzisz, ja już
nigdy nie pozwolę ci ponownie odejść – powiedział stanowczo i
wpił się w moje wargi. Zdziwiona, pocałunek odwzajemniłam dopiero
po chwili. Austin całował mnie pewnie i namiętnie. Po chwili
jednak obsypywał mnie pocałunkami delikatniej. Jakbym miała mu
uciec. Otulił mnie swoimi ramionami i przerwał czynność. - Kocham
cię Ally – wyszeptał. Wtuliłam się w niego lekko szlochając.
Odsunął się i spojrzał w moje oczy. - Zrozumiałem, że uczucie
do ciebie to nie tylko przyjaźń, kiedy zaczęłaś się spotykać z
Joelem. Starałem się odciągnąć cię od niego, ale nie wiedziałem
jak. A potem po prostu wszystko spieprzyłem.
- Też
cię kocham – szepnęłam i uśmiechnęłam się.
- Co?
- Też
cię kocham. Jak wariatka – powtórzyłam głośniej. Austin
dotknął mojego policzka i ponownie mnie cmoknął.
-
Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? - zapytał. Pokiwałam głową
na 'tak'. - Już wtedy wiedziałem, że jesteś dla mnie kimś
więcej. Głupi jednak tłumaczyłem sobie, że to przyjacielski
pocałunek. A już od dawna mogliśmy być razem...
- Kto
ci powiedział, że chcę być z tobą? - droczyłam się z nim.
Niesamowite jak jedna osoba może zmienić całe twoje życie.
Przecież ja jeszcze przed chwilą chciałam zrobić ponownie to co
po kłótni z matką. A tu bum, pojawia się Austin i nagle wszystkie
chęci do życia wracają. - Oh, żartuję głuptasie. Jasne, że
chcę – wybuchnęłam śmiechem widząc jego minę.
-
Więc, jedyne co mi zostaje, to zapytać, zostaniesz moją
dziewczyną? - powalająco się uśmiechnął i zbliżył do mnie
tak, że stykaliśmy się czołami.
- Tak,
Austin – odpowiedziałam bez zawahania i ponownie złączyłam
nasze usta w pocałunku.
Czułam
się szczęśliwie, pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Od
długiego czasu na mojej twarzy nie istniał prawdziwy uśmiech, a
moje serce nie było wypełnione tak wielką radością. Jedna
wizyta, a całe moje życie zmieniło się ponownie o 360 stopni.
Może
jednak warto tak wiele wycierpieć, by potem wreszcie poczuć się
szczęśliwym?
***
Heej kochani ♥
Dostałam wreszcie nowy telefon i mogłam dokończyć rozdział. Ten tydzień, mimo, że olałam sobie szkołę, był straaasznie męczący. Praktycznie w ogóle mnie nie było w domu. No, ale coś tam nabazgrałam.
Jestem nawet z niego zadowolona. Znowu mi coś w nim nie pasuje, ale chyba najgorszy nie jest.. No i przede wszystkim jest bardzo długi jak na mnie! 1900 słów! W życiu nie napisałam tak długiego rozdziału. No, ale jest ostatnim, więc trzeba się było postarać ;p Nie martwcie się, epilog także będzie :)
No.. spodziewaliście się, że to Amber stoi za wszystkim? Wiem, że domyślaliście się, że Ally w ciąży nie jest ;p
Kto już stracił nadzieje na Auslly? Haha, uwierzcie, ja kilkakrotnie musiałam się powstrzymać żeby ich nie zrobić razem ._. Ale wytrwałam. Jestem z siebie dumna. Dalej nie dociera do mnie, że przetrwałam bez pisania o nich CAŁY ROK. A jestem ogromną fanką Auslly i to zadanie było strasznie trudne ._.
Co do drugiego bloga, pracuję nad nim. Jak na razie czekam na szablon. Kiedy tylko go dostanę, na blogu pojawi się notka z linkiem ;) Wiem, że dwie osoby na pewno go już widziały (mimo, że prace nadal trwają), bo pojawiły się już dwa komentarze (naprawdę, jak wy go wynaleźliście!? ._.). Jestem jednak ciekawa opinii reszty. Od razu mówię, że raczej będzie to inny blog niż ten, bo odpoczywam od opisywania tych życiowych dram xd Mam nadzieję, że będzie was tam więcej, bo bardzo mi na tym zależy ♥
Dlatego, wyczekujcie notki o nowym blogu może nawet w niedzielę :)
Mam nadzieję, że komentarzy będzie więcej niż pod poprzednim rozdziałem c:
Kocham! ♥
BABUUUM! Pisząc to chyba będę pierwsza, ale znając mnie rozpisze się, a czas leci więc może mnie ktoś ubiec... Nooo too... OSTATNI?! Are you fucking kidding me?! No chyba cię pojebało dziewczynko!
OdpowiedzUsuńUff, emocje opadły, więc teraz kolej na normalny komentarz...
Amber może się nim zająć? Jedyne czym ona może się zająć to praca na rzecz operacji plastycznej jej brzydkiej facjaty :P Chociaż dobra szpachla żeby zedrzeć ten tynk z twarzy i nie byłoby tak źle... Okeej, sama nie wiem o czym ja piszę! O_o (plask w twarz, może pomoże :D )
Rozdział jest świetny! A ja kocham miłość! Mimo, że często piszę o śmierci i bólu... Jestem dziwna, ale nie o mnie xD
Bardzo lubię twój blog i ogromnie żałuję, że się kończy ;( No ale jest nooowy! Soł byle do premiery !
A teraz powaga, już na 100% ...
Pięknie opisałaś emocje i jestem pod wielkim wrażeniem :) Naucz mnie tak! I wiedziałam, że z tą ciążą to podejrzana sprawa :) No bo bez jaj ;-; Ale wszystko dobrze się skończyło, a Ally może wrócić do kraju, cieszyć się Austinem i odbudować relacje z mamusią :D
Kończę to coś, co komentarzem zapewne nie jest. Liczę, że szybko pokażesz nam nowy blog, a ten zapamiętam do końca życia. Bo to właśnie on był jednym z trzech, które zaczęłam czytać na początku. To on był jednym z tych, które zrodziły we mnie myśl "A może ja też spróbuje?". To on był jednym z tych, dzięki którym zaczęłam swoją historię ♥
Dziękuje za wszystko :* I do zobaczenia na nowym blogu :)
~ Anabell ♥
O Boże, nie potrafię komentować ;_;
OdpowiedzUsuńAle się postaram w podzięce za twoje komentarze na moich blogach, które są strasznie motywujące.
Pięknie to wszystko opisałaś. Nie spodziewałam się ani tej sprawy z Amber ani tego, że Austin przyjedzie specjalnie dla Ally. So romantic ♥ No co? Kocham miłość! A to było takie słodkie!
Jak ja bym chciała zabić tą wredną jędzę! Patelnia w dłoń i bym poszła jej szukać, ale to nierealne XD
Naprawdę mi przykro, że już kończysz ten blog :C Naprawdę pokochałam go tak samo, jak i jego historię. Wszystko było takie świetne, a może i nie miałaś zawsze czasu, ale świetne rozdziały wszystko naprawiały! :3
No cóż, komentarz chyba wyszedł długi i wyraził wszystkie moje uczucia.
Nie mogę się już doczekać nowego bloga ♥ ♪
Dziękuję za tą piękną historię i zapewniam, że będę twoją wierną czytelniczką na twoim drugim blogu :)
Dziękuję ♥
Cristal
Nooooo masz dar do pisania dziewczyno, jak mało kto i super, że z niego korzystasz:) Chociaż mogłabyś się podzielić:D
OdpowiedzUsuńStrasznie cieszę się, że zakładasz nowego bloga i cieszę się, że będę go czytać od początku, aż do końca ♥
Wyczekuję notki z linkiem do bloga i życzę ci, żeby na twoim nowym blogu było tylu obserwatorów, co teraz (i więcej) i żeby każdy kto przeczyta rozdział, skomentował go:***
Bo ja będę robić to na pewno!!! :D
Jesteś fenomenalna!!!!
OdpowiedzUsuńKocha, twojego bloga i ciebie!!! <3 <3
Ostatnia scena moja ulubiona, a ta Amber niech idzie w diabły ;)
Rozdział jest zarąbisty, a nawet jeszcze lepiej!
Czekam na next i dziękuję ci, że założyłaś tego bloga!
Fenomen! Genialne i wgl. ^_____^ Nie mogłam się doczekać rozdziału, a tu bummm proszę. Już koniec :c Smutno trochę.
OdpowiedzUsuńAle rozdział genialny i ja chcę next i linka do bloga!
Ojejejej <3
OdpowiedzUsuńAmber- idź się zabij -.- :)
Auslly- słitki <3 jak ja ich kocham!
I Ciebie kocham za ten boski blog! :3 Szkoda, że to ostatni rozdział, ale czekam na epilog i nowego bloga! :3 <3
Love love love ❤
Superowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
P.S. Dzisiaj udało mi się przeczytac, wszystkie twoje rozdziały!
<3
Już bałam się , że będzie smutne zakończenie. Ale na szczęście moje obawy się nie spełniły.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że za tą "ciążą" stoi Amber. W sumie dopiero po chwili przypomniałam sobie, kim ona jest.
Jest happy end. Jest Auslly. Jest dobrze.
Blog - super. Czekam na epilog.. no i kolejną historie.
Jej :D Dotarłam tu nie dawno, przypadkiem i od razu mi się spodobał! Na prawdę świetnie piszesz i gratuluję :) nie mogę się doczekać, aż zaczniesz drugiego bloga ;) na pewno będę go czytać! :D ze z niecierpliwością czekam na epilog ;)
OdpowiedzUsuńi zapraszam: fallinforyour5.blogspot.com
Uwaga, Niepi próbuje napisać długi i motywujący komentarz! PRÓBUJE to w tym wypadku słowo klucz.
OdpowiedzUsuńAmber to wredna suka, tak na początek. Coś przeczuwałam, że Ally nie jest w ciąży, ale czegoś takiego to bym się w życiu nie spodziewała ;p Tak się przestraszyłam, że Amber przyklei się do Austina i zrobisz smutne zakończenie ;( Chyba bym cię zadźgała! Ta szmata mogłaby blondaskowi co najwyżej buty czyścić! On jest stworzony dla Ally. Przecież oni byli dla siebie stworzeni od początku tego opowiadania. I tu już nawet nie chodzi o tą etykietkę 'Auslly', ale po prostu jakoś ich charaktery mi ze sobą pasowały. Świństwo byś zrobiła, gdybyś ich nie połączyła -.-
Dobra, zmarnuję swój zasób słownictwa i na epilog to już nic nie zostanie ;D
Na twojego bloga trafiłam już dosyć dawno. Można powiedzieć, że był on jednym z tych pierwszych, które uznałam za naprawdę dobre. Zapunktowałaś u mnie fabułą. Może motyw obarczonej kłopotami nastolatki nie jest aż tak bardzo wyszukany, ale w tym wypadku chodziło raczej o styl pisania i umiejętność opisywania emocji. Potem zrobiłaś sobie przerwę, pamiętam, bo miałaś zastrzeżenia co do swojego stylu pisania. Wiem, że byłam wtedy strasznie zła, bo chciałam poznać ciąg dalszy tej historii, a ty wzięłaś sobie urlop ;) Potem, gdy już kontynuowałaś pisanie wreszcie skojarzyłam cię z blogiem Laura i R5 Polska. Dopiero wtedy zrozumiałam, skąd u ciebie taki perfekcjonizm ;)
Nie mogę uwierzyć, że kończysz tego bloga. Wiem, że będziesz pisać kolejny i na pewno będę go odwiedzała, ale ja po prostu przywiązałam się do TEJ historii. Będzie mi jej brakowało.
Blog został nominowany do LBA. Szczegóły: http://klub---winx.blogspot.com/2014/06/LBA.html
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to ja jestem jakaś dziwna, czy to ten rozdział, ale poryczałam się pod koniec ;-;
OdpowiedzUsuńPo prostu jak do niej przyleciał, jak sobie wyznali miłość... Ja nie mogę! ;____;
Jednak to ja xD Ja płaczę nawet kiedy moje simy umierają, więc... xD
W każdym razie rozdział jest boski, a ja... No, czekam na następny :D
Pozdrawiam (:
~NatkaSzmatka
i zapewne
~AnnabethGrace
tyle że ona jeszcze nie przeczytała xD
W sensie, że następny że Epilog ;P
Usuń