poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział XXVIII

Rozdział XXVIII
'You couldn't lie. Everything would be different.'


Moi przyjaciele pełni euforii kierowali się wprost na plażę. Ja jednak ciągnęłam się za nimi, nie mając ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Może postanowiłam przestać się nad sobą użalać, ale w głębi serca nadal trwa we mnie burza uczuć.
Cieszę się, bo znowu widzę (prawie) całą paczkę. Osoby, dzięki którym poczułam się kochana i komukolwiek potrzebna. Moich pierwszych i prawdziwych przyjaciół. I moją kuzynkę, która zawsze była dla mnie wsparciem. Mimo tego, że obydwie tak bardzo się różnimy i mieszkamy na odległych kontynentach, bardzo ją kocham. Ciężko jest mi ją okłamywać...
Mimo radości, wewnątrz skrywam też sprzeczne uczucia. Wcale nie mam ochoty teraz się z nimi „dobrze” bawić na plaży. Każde moje uśmiechy posyłane w stronę Trish, Deza i Rose są sztuczne. Nie potrafię się prawdziwie uśmiechnąć, nie teraz.
- Ally, coś nie tak? - Rose objęła mnie ramieniem, odłączając się od Trish i Deza śmiejących się wniebogłosy.
- Nie, wszystko okej. – I kolejny fałszywy uśmiech.
- Może czasami zachowuję się jak totalna idiotka, ale uwierz, potrafię zauważyć, że od kilku tygodni jest coś z tobą nie tak. Nie uśmiechasz się, zamykasz się w pokoju, nie wychodzisz, nawet z Austinem nie rozmawiasz...
- Pokłóciliśmy się – warknęłam ostro przerywając jej wypowiedź. Rudowłosa spojrzała na mnie zdziwiona. - No co? Nie można się już pokłócić?
- Co nagle w tobie tyle jadu? Zawsze byłaś z nim tak blisko, zresztą, sama przyznałaś, że to co do niego czujesz, to nie tylko przyjaźń. Co się nagle stało, że tak niechętnie o nim rozmawiasz?
- Przepraszam jeśli cię uraziłam tym tonem. Austin po prostu powiedział zbyt dużo słów. Zabolało, bardzo, dlatego teraz próbuję unikać jego tematu, jak i jego samego – westchnęłam patrząc się w dal. Nie chciałam by kuzynka zobaczyła zbierające się łzy w moich oczach. Nie rycz Ally...
- Okej, o nic już nie pytam – odparła.
- Co właściwie dzieje się z Rylandem? Odkąd tu przyjechaliście rzadko kiedy widuje go w domu, a rozmawiałam z nim tylko dwa razy.
- Szczerze powiedziawszy sama nie wiem co robi. Jak lecieliśmy do was, powiedział, że Miami to miasto, w którym musi się wyszaleć, tak więc pewnie szlaja się po klubach – odpowiedziała. - Brakuje mi jego braterskiej miłości... - dodała po chwili i spojrzała na mnie. W jej oczach widziałam ból i smutek. Sama dokładnie nie wiedziałam co takiego się stało, że RyRy z chłopaka miłego i przyjaznego, stał się człowiekiem, któremu tylko imprezy i nowe laski w głowie. Nie poznaję go odkąd tu przyjechał, ale byłam zbyt zajęta swoimi problemami, by szczerze z nim porozmawiać.
- Co tak właściwie się stało, że on tak się zmienił? - spytałam zaciekawiona.
- Pamiętasz Emily? - Pokiwałam głową twierdząco. Emily jest, lub była, jego dziewczyną. To piękna dziewczyna, ma blond włosy i śliczne niebieskie oczy. Mimo, że spotkałam ją tylko z pięć razy, zdążyłam ją polubić. Jest naprawdę miła i pełna energii. A z Rylandem tworzyli idealną parę, zawsze uśmiechnięci i pełni miłości. - Powiesiła się – dodała i westchnęła. Wybałuszyłam oczy, jednak nie przerywałam jej. - Kiedy Ryland się o tym dowiedział, nie chciał z nikim rozmawiać. Unikał nas wszystkich, aż w końcu wyszedł z pokoju. Niestety stał się człowiekiem nie do poznania. Zmienił swój styl, swoją osobowość. Odwiedzał wszystkie kluby w mieście, zaczął pić, spotykał się z coraz to innymi dziewczynami. Kiedy chciałam z nim porozmawiać co jest przyczyną jego zmiany, on zmieniał temat. Aż w końcu udało mi się to z niego wyciągnąć. Powiedział, że zmienił się, bo chce korzystać z życia jak najbardziej, ponieważ śmierć może nadejść w najmniej oczekiwanej chwili. Może zabrać nawet najbliższe osoby – jej głos załamał się. - Rozumiem, jest mu ciężko, bo kochał Emily. Ale zmienił się kosztem swojej rodziny... Alkohol mu nie pomoże. Nie chcę go stracić.
- Nie stracisz go, nie płacz – kciukiem otarłam spływające łzy kuzynki. - Chyba powinnaś mu dać czas, on to sam przemyśli w spokoju i pojmie, że popełnia błąd, zmieniając się. To nie jego wina, że Emily zmarła i w końcu to do niego dotrze – uśmiechnęłam się. Szczerze.
- Dziękuję, jesteś wspaniała – na jej twarzy wykwitł lekki uśmiech. Powoli doszliśmy do plaży, nie zauważyłam nawet, że Trish i Dez od kilku minut podsłuchują nas. Ale co tam, to moi przyjaciele, zresztą – Rose chyba także, nie mamy przed nimi tajemnic.
- Chodźcie, Austin już na nas czeka! – krzyknął Dez i wesoły pobiegł w stronę morza. Zamarłam.
- Co? - zapytałam ściszonym głosem tępo wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą stał Dez.
- Co za cymbał, zaprosił tu Austina?! - wrzasnęła Patricia, patrząc z mordem w oczach na oddalającego się rudowłosego.
- Nie, ja nie dam rady. Wracam do domu – załamałam ręce i odwróciłam się na pięcie. Chciałam odchodzić jednak wpadłam w ramiona kuzynki.
- Nie ma tak, pokażesz mu, że nie ruszyły cię jego słowa – odparła dumna. Gdyby tylko wiedziała o co chodzi...
- Nie ma mowy, nie spojrzę teraz na niego – zmęczonymi oczyma popatrzyłam na Trish.
- Myślę, że Rose ma rację, chodź – uśmiechnęła się i pociągnęła mnie w stronę plaży. - Tylko nie płacz – szepnęła mi do ucha. Yey, odpoczynek od problemów... Oj Dez, przerąbane będziesz miał.
Niechętnie szłam do miejsca w którym stał ON. Kiedy już stanęliśmy obok chłopców, ja nawet nie uraczyłam blondyna spojrzeniem. Rozłożyłam ręcznik, zdjęłam sukienkę i ułożyłam się na nim. Dez i Rose trzymając się za rękę pobiegli w stronę wody, a Trish ułożyła się obok mnie. Ona chyba także nie miała ochoty na rozmowę z Austinem...
Speszony blondyn usiadł obok mnie i dotknął ręką mojego ramienia.
- Bierz te łapy – warknęłam. Czułam, że złość do niego wzrasta.
- Możemy porozmawiać? - niepewnie zapytał. Podniosłam się i spojrzałam na niego.
- Nie mamy chyba o czym rozmawiać. Dla ciebie jestem nikim, więc po co prowadzić jakąkolwiek dyskusję z człowiekiem, który nic dla ciebie nie znaczy?
- Nie, znaczysz dla mnie więcej niż myślisz. Przepraszam, że wtedy nazwałem cię dziwką, miałem po prostu zły dzień, Nelson trafił do szpitala, bo jakiś idiota go zepchnął ze schodów i martwiłem się o niego. Nie myślałem co mówię, wcale nie uważam cię za dziwkę. Po prostu twoje problemy mnie niezbyt wtedy interesowały... - Co się z nim stało? Dokładnie widzę, że jest nieszczery. Zresztą, nawet na mnie nie spojrzał mówiąc to. Czy ja naprawdę nic a nic dla niego nie znaczę?
- Łgarz. Mogłeś nie kłamać mówiąc mi, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, że mogę ci zaufać, że coś dla ciebie znaczę. Nie przywiązywałabym się do ciebie i nie bolałoby mnie to teraz tak bardzo, jak boli – warknęłam, wstałam z ręcznika zbierając swoje rzeczy, pożegnałam się z Trish i wyruszyłam w drogę powrotną do domu.
Nie chcę go już znać.

*

Pełna negatywnych emocji weszłam do mieszkania. Na szafkę rzuciłam torbę, a sandałki, które uprzednio zdjęłam, rzuciłam gdzie popadnie. Weszłam do salonu, gdzie zastałam mamę i... nieznajomego faceta. Kiedy mama mnie zobaczyła, w jej oczach zauważyłam zakłopotanie i zdenerwowanie. Kto to do cholery?
- To jest Ally?


***

Hejoo misiaki! ♥
Sama się sobie dziwię, że napisałam smutny rozdział kiedy jestem happy .-. Czuję, że mam gorączkę, dlatego przepraszam za jakiekolwiek błędy. Rozdział pisałam od godziny 17 i napisałam go w jeden dzień, po prostu WOW. Ale tak jakoś napadła mnie wena i nabazgrałam. 
Zgadnie ktoś kim może być ten tajemniczy facet? ^^ Mam nadzieję, że was zaskoczę.. Serio, zbliżam się już do końca i mimo, że nie chcę bloga kończyć, to kiedyś trzeba ;/ 
Tak więc, bez zbędnego biadolenia, pozostawiam rozdział waszej ocenie :)
Mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy niż pod poprzednim rozdziałem :c 
Kooocham! ♥


14 komentarzy:

  1. Ha, jestem pierwsza!
    A więc : rozdział jest świetny, boski, fajny i wiele innych słów, których nigdy nie zdołam spamiętać. Bardzo mi się spodobał, ale nie podoba mi się postawa Austina. W sumie, na żadnym blogu nie podoba mi się, że Auslly/Raura się kłócą, ale co tam xd (tylko ja na swoich mam prawo ich skłócić!)
    Życzę ci tylko ogromu weny i czasu, abyś szybko dodała równie świetny rozdział, a może nawet i lepszy.
    Z niecierpliwością czekam na next'a. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabiję tego Moon'a! A tym facetem jest Lester Dawson, tak zgaduję.
    Rozdział jest zajebisty, ale Austin...chyba mu jebnę! Jak można kłamać. Debil! Jebnę go i koniec!
    Życzę ci weny i żeby gorączka ci minęła!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, zatłukę Austina!
    Jaki on jest chamski i nieszczery! Niech użyje swojego niewątpliwego uroku osobistego i przeprosi Ally bo mnie szlag jasny trafi.
    Nawet nie próbuję zgadywać, kim jest ten facet, bo na pewno wymyśliłaś coś, co się filozofom nie śniło xD
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest mega, a Austin niech się wreszcie ogranie:P
    Dawaj szybko next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie rozdział jest Świetny!
    Zatłukę Austina! Oj koleś się nie pozbiera...
    Bardzo, ale to bardzo podoba mi się Twój styl pisania =D
    Masz wielki talent!
    Z niecierpliwością czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy blog jaki czytałam !!! Najlepsze w nim jest to że Ally i Austin nie są sparowani :) Wiem że większość inaczej sądzi ale to tylko moje zdanie :) Boski blog :) !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Supcio *.*
    Dlaczego Austin zachowuje się jak ostatnia świnia?!!!
    jak nie zmadrzęje to przyjadę się tam do niego i będzie wpierdól xd Czekać na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały !! <3 Czekam na next °v°

    OdpowiedzUsuń
  9. On w koncu żałuje czy nie? Chce odzyskać jej przyjaźń? Tęskni za nią? Nie-ogarniam-tego-chłopaka. Jesli serio mu zależy niech.. no udowodni jej to jakoś. Czekam na next, niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie chce abyś kończyła bloga bo jest boski! Ale tak z ciekawość... Czy po tym blogu założysz jeszcze jednego o Auslly???

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam za spam xD
    Zapraszam do mnie http://r5-other-story.blogspot.com/
    Jest o Bad Boy'u Rossie, R5 i Laurze ;)
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń