Szliśmy w
objęciach przez całą drogę. Nie chciałam go puszczać. Powoli
doszliśmy do mojego towarzystwa. Moi przyjaciele zrobili zdziwioną
minę widząc mnie z nieznajomym chłopakiem. Będę musiała im
wszystko wytłumaczyć. Nigdy wcześniej nie mówiłam nikomu o
Dallasie. Nie wiedzą kim był i jest dla mnie. Postanowiłam, że o
wszystkim opowiem im w domu. Na spokojnie. Wszyscy ruszyliśmy w
drogę powrotną do domu.
- Gdzie mieszkasz?
- zapytałam.
- Wraz z mamą
wynajęliśmy małe mieszkanie u wybrzeża Florydy. Nie martw się o
mnie, trafię do domu – wyjaśnił. - Wiesz, lepiej będzie jak
zawrócę, moje mieszkanie jest całkiem w inną stronę . Mam
nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - Kiwnęłam głową na „tak”
i podałam mu mój adres. Chłopak schował karteczkę do kieszeni i
całując mnie w policzek, ruszył do swojego domu.
- To był Dallas,
mój były przyjaciel z Kansas – oznajmiłam, widząc pytające
spojrzenia przyjaciół.
- Były?
Przyjaciel? Szłaś wtulona w niego przez całą drogę – mówił
Austin.
- A co? Zazdrosny?
- zaśmiałam się, robiąc „brewki”.
- Może... jesteś
moją przyjaciółką, nie chcę aby ktoś mi ciebie odebrał. -
Awwww... so sweet. Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam.
- Przecież wiecie,
że was nigdy nie opuszczę. Zbyt bardzo was kocham – zwróciłam
się do wszystkich. - Jesteśmy rodziną – dodałam. Wszyscy mi
przytaknęli. Chwilkę potem, odsunęłam się od blondyna.
- Co do Dallasa...
Tak jakby straciliśmy kontakt jeszcze w Kansas. Znalazł sobie
dziewczynę, która owinęła go sobie wokół palca. A dziś właśnie
się pogodziliśmy. On był moim jedynym przyjacielem... pierwszą
miłością, albo zauroczeniem – oznajmiłam.
- Na twoim miejscu,
nie wierzyłabym mu. Skoro wtedy poleciał na pierwszą lepszą
laskę, teraz może być tak samo, uważaj na niego – powiedziała
Trish.
- Nie martw się,
zaufałam mu – powiedziałam. Powoli dochodziliśmy do mojego domu,
który był zaraz obok domu Deza. Kilka domów dalej stało
mieszkanie Trish, a zaraz obok domu Deza, był dom Austina i mojej
babci. Wspominałam już, że wraz z poprawieniem się stanu
staruszki, wyprowadziłyśmy się do naszego domu. Znalazłyśmy coś
co było bardzo blisko, domu babci. Miałyśmy łatwe dojście do
niej. Mieszkanie było świetne, głównie dlatego że miało wielki
ogród, basen oraz huśtawkę. Miałam gdzie się wylegiwać.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i otwierając bramę weszłam na
podwórek. Zauważyłam, że na huśtawce siedzi moja mama. Rzuciłam
torbę z mokrymi rzeczami pod schody i podeszłam do rodzicielki.
Usiadłam obok niej.
- Czego nie jesteś
w domu? - zapytałam.
- W Miami słońce
i ciepło jest na okrągło, aż się nie chcę siedzieć w domu –
wyjaśniła. Przytaknęłam głową i oparłam się o jej ramię.
- Oni są
niesamowici. Nigdy w życiu nie sądziłam, że spotkam bratnią
duszę jak Trish, przyjaciela który o mnie zadba, i przyjaciela z
którym będę mogła porozmawiać o głupotach. A najlepsze jest to,
że każdy mnie wysłucha i pomoże. W Kansas nawet Cass taka nie
była.
- Mówiłam Ci, że
zbyt surowo się oceniasz. Przyjaciele powinni cię zaakceptować
taką jaką jesteś, a nie jaką powinnaś być. Nie możesz się na
przymus zmienić, bo przez przypadek zmienisz się o 360 stopni.
- Oni mnie taką
akceptują – uśmiechnęłam się. Zapanowała cisza. Słychać
było lekki powiew wiatru i szelest drzew. Ani ja, ani mama nie
wiedziałyśmy co mówić. W końcu mama powiedziała;
- Myślałam
ostatnio o tobie... wiem, że piszesz piosenki dla Austina, wiem że
masz naukę, jednak powinnaś poszukać sobie jakiejś pracy, na
swoje wydatki. Moje pieniądze przecież też nie będą wiecznie.
Nie każę ci od razu iść na szefową biura. To może być
najprostsza praca. Zajmij się czymś co lubisz. - Mama miała rację
. Powinnam znaleźć coś dla siebie. Postanowiłam poszukać jutro
jakiegoś ogłoszenia, zwłaszcza że jest wolne od szkoły, bo
sobota.
Mimowolnie zaczęłam robić się śpiąca. Bieganie cały dzień po plaży dało się we znaki . Pożegnałam się z mamą i weszłam do domu biorąc po drodze torbę. Nie czułam głodu, chodź prawie cały dzień nic nie jadłam. Minęłam kuchnię i weszłam do mojego pokoju. Rzuciłam torbę na szafkę i podeszłam do szuflady. Wyjęłam z niej moją ulubioną piżamkę w kolorowe serducha, wzięłam torbę i weszłam do łazienki. Wszystkie mokre rzeczy namoczyłam w wodzie z proszkiem, a sama zaczęłam się szykować do spania. Umyłam się, uczesałam moje włosy i ubrałam piżamę. Ekspresowo znalazłam się w łóżku. Zapaliłam lampkę i wzięłam pamiętnik. Wyjmując długopis, zaczęłam pisać notatkę.
Mimowolnie zaczęłam robić się śpiąca. Bieganie cały dzień po plaży dało się we znaki . Pożegnałam się z mamą i weszłam do domu biorąc po drodze torbę. Nie czułam głodu, chodź prawie cały dzień nic nie jadłam. Minęłam kuchnię i weszłam do mojego pokoju. Rzuciłam torbę na szafkę i podeszłam do szuflady. Wyjęłam z niej moją ulubioną piżamkę w kolorowe serducha, wzięłam torbę i weszłam do łazienki. Wszystkie mokre rzeczy namoczyłam w wodzie z proszkiem, a sama zaczęłam się szykować do spania. Umyłam się, uczesałam moje włosy i ubrałam piżamę. Ekspresowo znalazłam się w łóżku. Zapaliłam lampkę i wzięłam pamiętnik. Wyjmując długopis, zaczęłam pisać notatkę.
„
Drogi Pamiętniku
Nie dawno wróciłam z plaży. Byłam tam wraz z Trish, Austinem i Dezem, aby uczcić mój trzeci miesiąc pobytu w Miami. Było świetnie, oni są niesamowici. Poganiałam się troszkę z blondynem, potem całą czwórką pograliśmy w siatkówkę. Ja i Trish wygrałyśmy. Miny chłopców były bezcenne. Do tego spotkałam Dallasa... Nie mam pojęcia czy dalej czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. Podczas naszego przytulenia czułam... właściwie nic nie czułam. Nie czułam już tych motylków w brzuchu, jak kiedyś. Moje uczucie do niego chyba wygasło. Dlatego... pozostanę tylko jego przyjaciółką. Nie mogę na siłę go pokochać, aby potem tego żałować.
Kładę się spać. Allyson ♥”
Nie dawno wróciłam z plaży. Byłam tam wraz z Trish, Austinem i Dezem, aby uczcić mój trzeci miesiąc pobytu w Miami. Było świetnie, oni są niesamowici. Poganiałam się troszkę z blondynem, potem całą czwórką pograliśmy w siatkówkę. Ja i Trish wygrałyśmy. Miny chłopców były bezcenne. Do tego spotkałam Dallasa... Nie mam pojęcia czy dalej czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. Podczas naszego przytulenia czułam... właściwie nic nie czułam. Nie czułam już tych motylków w brzuchu, jak kiedyś. Moje uczucie do niego chyba wygasło. Dlatego... pozostanę tylko jego przyjaciółką. Nie mogę na siłę go pokochać, aby potem tego żałować.
Kładę się spać. Allyson ♥”
Zamknęłam zeszyt i położyłam się, próbując zasnąć.
*
Bez celu krążyłam po centrum Miami. Przez ostatnią godzinę
szukałam ulotki z pracą, jednak nic się nie trafiało. Poddałam
się i teraz włóczyłam bez celu. Nie wiedziałam, że w Miami jest
tak strasznie trudno o jakąkolwiek pracę. Już miałam zawrócić
do domu, kiedy w moje oczy rzuciła się mała karteczka leżąca na
trawniku. Podeszłam i ją podniosłam. Moje oczy się powiększyły,
a ja zaczęłam się cieszyć. W końcu! Po kilkugodzinnym chodzeniu
po Miami, udało mi się! Na kartce było napisane „(...)
Poszukujemy natychmiastowo asystentki przedszkolanki! (...)”
Kochałam małe dzieci, więc ta praca będzie idealna. Uśmiechnęłam
się i wybrałam numer zapisany na papierze.
- Tak,
słucham? - odezwał się głos w słuchawce. Przełknęłam ślinę
i zacisnęłam pięści. Chciałam dostać tą pracę, a ulotka mogła
być już nie ważna.
- Dzień dobry. Ja
dzwonię w sprawie ogłoszenia. Poszukujecie kandydatki na
przedszkolankę. Tak się składa, że ja poszukuję pracy... lubię
zajmować się dziećmi – powiedziałam. Czekałam aż osoba po
drugiej stronie telefonu się wypowie.
- Cieszę się.
Przyjdzie pani jutro o 16.30 do przedszkola „Smart Starts Day
Schools”, a ja pani wszystko wyjaśnię, dobrze?
- Tak, będę. Do widzenia –
pożegnałam się i rozłączyłam. Znalazłam pracę, którą
lubię. Mam „podejście” do dzieci. Lubię z nimi przebywać.
Sama muzyka w życiu nic mi nie da, jeśli nie pozbędę się
strachu. A wiem, że tak będzie, bo mimo tego że obiecałam babci,
że pójdę na przesłuchanie, ja wiem, że stchórzę. Powoli szłam
do domu. Dochodziło południe, a ja z uśmiechem na twarzy szłam
przed siebie. Nałożyłam słuchawki na uszy i pogrążyłam się w
ulubionym przeze mnie głosie, Austina Mahone. Miałam do niego
szczególną słabość, jego piosenki były świetne. Pogrążona w
słuchaniu, nie usłyszałam osoby wołającej moje imię. Na moich
oczach poczułam czyjeś ręce. Przerażona zdjęłam słuchawki.
- Zgadnij, kto to?
- usłyszałam znajomy mi głos. Należał on do Dallasa. Mimowolnie
mój humor się zmienił. Na gorszy.
- Dallas –
odpowiedziałam bez entuzjazmu. Chłopak przytulił mnie na powitanie
i zaczął mówić.
- Tak, to ja.
Wiesz... dużo o tobie wczoraj myślałem. Doszedłem do wniosku, że
powinniśmy porozmawiać. Masz czas? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie.
Mama na mnie czeka w domu. Muszę iść, cześć – szybko
odpowiedziałam. Ruszyłam do domu, zostawiając zdziwionego
chłopaka. Nie wiem dlaczego go zbyłam. Jeszcze wczoraj byłam taka
szczęśliwa, że go spotkałam. To było dziwne, bo nie cieszyła
mnie jego obecność. Coś się ze mną dzieje.. a powinnam z nim
porozmawiać. Muszę wyjaśnić z nim kilka spraw. Właściwie to
jedną. Jedną, ważną. Kiedy już znalazłam się w moim pokoju,
usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon. Zaczęłam pisać
wiadomość adresowaną do bruneta.
„Cześć
Dall. Przepraszam, że Cię tak potraktowałam.. po prostu mam chyba
gorszy dzień i nie mam na nic ochoty. Ja też mam ci coś do
powiedzenia. Spotkajmy się w parku. Bądź tam jak najszybciej,
Ally.”
Wzięłam telefon i schowałam do kieszonki. Powiedziałam mamie, że
wychodzę na chwilę i wyszłam z domu. Kierowałam się ponownie do
parku. Od środka zżerała mnie ciekawość co Dallas chce mi
powiedzieć. Nie chciałam go zranić, mówiąc że nic do niego nie
czuję. Jest też wielka możliwość, że on nigdy nie uważał mnie
za nikogo więcej niż tylko przyjaciółkę. Wolałabym o wiele taką
wersję. Bardziej ośmielona weszłam w głąb skweru.
Hej!
Ostatnio się opuściłam w pisaniu blogów ;/ To przez to, że ten tydzień (i poprzedni) był ostatnim czasem na poprawienie ocen :| Teraz już jest dobrze, oceny mam dobre (mama się nie darła *-*) i ok. Do wakacji zostało TYLKO 8 DNI (w moim przypadku, bo ja mam zakończenie w czwartek xd). Nie licząc weekendu tylko 5 dni chodzimy do szkoły *_* (ja nie idę w piątek :3 heu heu). A wy cieszycie się? Ja baaaardzo. Wreszcie pogoda się polepszyła i jest świetnie ;3
A co do rozdziału... podoba się? Czeka ich (Dallasa i Ally) rozmowa. Jak myślicie, czego obydwoje się od siebie dowiedzą? :) Następny rozdział za tydzień - w środę. Do napisania!
PS. W wakację, rozdziały będą dodawane nieregularnie. Czasami może być tak, że dodam więcej niż jeden rozdział w tygodniu, a może być też tak, że nie dodam nic. Zależy od czasu, a będzie go mniej, bo z wakacji trzeba będzie korzystać jak najlepiej, a nie siedzieć przed laptopem :3
Świetny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńDallas mnie denerwuje -.-
Też nie idę w piąteczek do szkoły *-*
Czekam na kolejny rozdział ;3
uu a czemuż to nie idzie się do szkoły w piątek? ;> xd
UsuńKuzyn przyjeżdża :3
Usuńahaaa xd
UsuńRozdział super, genialny...
OdpowiedzUsuńAle nienawidze Dallasa... jest taki irytujący (nie tylko w Twoim opowiadaniu, ale w ogóle, w serialu). Ciesze się, że Ally, raczej do niego nic nie czuje...
A ja mam dwa zakończenia roku: w czwartek i piętek (nwm jaki idiota to wymyślił)
Czekam na nexta i miłych ostatnich dni szkoły życzę!
lol dwa zakończenia roku? O___O
UsuńKochana, też ten Balas mnie denerwuje xDD
UsuńO Boshe, ale z Cb farciara!!! Ja kończę w piątek xd Ale jutro nie idę do szkoły (jupi ^_^ xd). Życzę Ci wspaniałych wakacji królewno moja *___* A co do rozdziału - świetny, dziękuję Ci baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo, że Ally nic nie czuje do Balasa ^^ XD
OdpowiedzUsuńOkej, życzę szczęścia złotko <3
hahahahaha boże kocham was :D >_<
UsuńBalas? serio? :P podoba mi się ^^
Królewno? *_* rumienię się ;3 xdd
Dziękuję ;**
Uffff..... Nie lubię Dallasa!Ale kto go lubi? Rozdział bisty:) Loffciam ten blog i czekam na kolejny:) Też cię kocham :3
OdpowiedzUsuńLoffciam tego bloga i rozdziały, kiedy dodasz 9 ?
OdpowiedzUsuńNie lubię dalassa mam nadzieje że austin będzie z Ally
OdpowiedzUsuń