środa, 29 stycznia 2014

Rozdział XI - But yesterdays gone, we gotta keep moving on; I’m so thankful for the moments, so glad I got to know you; The times that we had, I’ll keep like a photograph; And hold you in my heart forever; I’ll always remember you...*



Gdzie ten durny telefon?! No ja oszaleję zaraz! Od kilku godzin biegam po tym domu jak jakaś opętana. Nauczka na przyszłość – nigdy nie zostawiaj nic na ostatnią chwilę. Przygotowania związane z zakończeniem roku, spotkanie z Joel'em i jeszcze ten telefon, który jakimś cudem znalazł się pod łóżkiem...ale nie o tym.
Zakładając na siebie skórzaną kurtkę zbiegłam na dół. Brakło mi czasu by jakoś się doprowadzić do porządku, dlatego postawiłam na zwykłe jeansowe rurki, koszulkę i kurtkę. Weszłam do salonu mając zamiar powiadomić mamę o moim wyjściu, jednakże nigdzie jej nie widziałam. Zajrzałam też do innych pomieszczeń i zmartwiona zrozumiałam, że nie ma jej w domu. Wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer do rodzicielki, ale usłyszałam tylko wiadomość, że jest on niedostępny. Już miałam ponowić próbę kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i przed sobą zobaczyłam ogromnego, pluszowego, białego misia. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się szczery i szeroki uśmiech.
- Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc? - zaśmiałam się kierując słowa w stronę pluszaka.
- Witam panią. Przyszedłem by cię porwać- zmienił głos udając postać z bajki, a po chwili zza przytulanki wyłoniła się postać Joel'a. - Dla ciebie – skierował maskotkę w moją stronę uśmiechając się przy tym słodko.
- Awww. Dziękuję – przytuliłam chłopaka. - Poczekaj, zaniosę go do pokoju – powiedziałam, a brunet kiwnął głową. Otworzyłam szerzej drzwi, by chłopak mógł wejść do środka, a sama pobiegłam na górę.

*

W ciszy krążyliśmy po centrum Miami zajadając się zakupionymi chipsami. Cisza była przyjemna, bo po kilkugodzinnym gadaniu skończyły się już sensowne tematy. Wokół nas panowała ciemność i jedynie światło padające z lamp oświetlało nam drogę. Nie przejmowałam się, że jest już grubo po północy. Teraz udało mi się odprężyć i zapomnieć o tej codzienności. A wszystko dzięki temu chłopakowi, który z każdą minutą stawał się mi coraz bliższy.
- Nie mogę uwierzyć, że już jutro koniec tego... wszystkiego. Przecież to rozpoczęło się kilka miesięcy temu.. I już się kończy.. - westchnęłam.
- Mam zamiar cię nawiedzać, więc myślę, że planów na wyjazd za miasto nie masz – wyszczerzył się.
- Przerażasz mnie – skwitowałam pchając go biodrem w bok. Zaśmiałam się i ruszyłam wprost przed siebie.
- Czyli nie masz żadnych planów? - krzyknął.
- Nie – odpowiedziałam uśmiechnięta.

*

Promienie słoneczne, które witały każdego mieszkańca Miami, wbijały się do mojego pokoju przez niedosunięte rolety. Przekręciłam się na drugi bok by móc spokojnie po raz kolejny zasnąć, ale nie było mi to dane. Już po chwili poczułam nieprzyjemne uczucie zimna kiedy moja kochana mamusia postanowiła mi zabrać kołdrę.
- Żeby ciebie dobudzić to naprawdę trzeba włożyć dużo wysiłku – westchnęła. - No już, wstawaj. Spóźnisz się na zakończenie.
- No i bardzo dobrze. Patrzenie się na te wszystkie twarze z myślą, że już się nigdy nie zobaczymy nie jest wcale satysfakcjonujące – odpowiedziałam wtulając się w poduszkę.
- Ally... też byłam w twoim wieku i też to przeżywałam. Czułam się jakbym musiała rozstawać się na zawsze ze swoim życiem. Niedługo później zapomniałam o tym, co zakończyłam i ruszyłam w inną drogę. Z tobą będzie tak samo – odpowiedziała siadając obok mnie. Położyła swoją rękę na moim ramieniu.
- Ale ty nie wiesz jak to jest. W poprzedniej szkole byłam popychadłem. Nie wiedziałam co to przyjaźń, jak to jest poczuć, że dla kogoś się żyje. A tu wszystko stało się dla mnie jaśniejsze.. Dzięki tej szkole zrozumiałam wiele rzeczy. To nie zwykła „buda”, ale mój drugi dom. Jestem w niej od kilku miesięcy, że aż zaskakujące jest to, że tak się przywiązałam. A jednak, to dla mnie bardzo ważne miejsce i trudno mi pójść i powiedzieć „żegnaj” niektórym osobom..
- Chodź tu do mnie. - Rozłożyła swoje ręce bym mogła się do niej wtulić, jak to było z nami kiedyś. Wiedziałam, że się od siebie oddaliłyśmy, ale to nadal moja matka i nic nas nie rozdzieli. Zawszę będę pamiętać to, że była dla mnie przyjaciółką w trudnych chwilach. Zresztą, nadal jest.
- Gdzie byłaś wczoraj? - zapytałam.
- Rozmawiałam z Victorią. Udało mi się załatwić by bliźniaki zostali u nas na jakiś czas wakacji. Dziś wieczorem mają tu przyjechać – wyjaśniła.
- Rose i Ryland tu zamieszkają? To świetnie!
- Wiedziałam, że się ucieszysz. A teraz lepiej naprawdę wstań, dochodzi 9. Powinnaś się zjawić w szkole, mimo że tego nie chcesz.
- Racja... - szepnęłam i podniosłam się z łóżka. Mama wyszła z mojego pokoju, a ja podeszłam do krzesełka i wzięłam z niego ubrania, które wczoraj naszykowałam. Weszłam z nimi do łazienki i po porannych czynnościach ubrałam się w czarną, obcisłą spódnicę, białą koszulę z krótkim rękawem, a włosy rozpuściłam i lekko podkręciłam. Nałożyłam jeszcze lekki makijaż i zadowolona z efektu końcowego wyszłam z łazienki. Do czarnej torebki włożyłam błyszczyk i telefon. W rękę wzięłam czarne buty na dosyć wysokim obcasie i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Mama już siedziała przy stole i zajadała się kanapkami. Sama wyciągnęłam talerz, nasypałam do niego płatki i zalałam je mlekiem. Przysiadłam się do rodzicielki i zaczęłam konsumować posiłek.
- Spadam, widzimy się później – pocałowałam mamę w policzek, wsadziłam talerz do umywalki i wyszłam z domu.

Kilkanaście minut później stanęłam przed drzwiami budynku. Co chwilę ktoś mnie wymijał by się nie spóźnić, a ja stałam. Jak na złość przed moimi oczyma pojawiły się wszystkie chwile spędzone w szkole, w liceum. Najpierw w Kansas, a potem tutaj. Nigdy nie pomyślałam, że zakończenie szkoły to będzie takie przeżycie. Chciałam się cofnąć i uciec jak najdalej stąd, ale poczułam, że ktoś mnie obejmuje, a potem ruszam w stronę hali na której miało się wszystko odbyć.
- Wiesz, że od tego nie uciekniesz – usłyszałam szept skierowany do mojego ucha. Westchnęłam i idąc u boku Austina weszliśmy na gwarną halę.

Dyrektor przez prawie dwie godziny nawijał o zakończeniu. Nie słuchałam tego, myślami byłam gdzieś indziej. Rozdano dyplomy, a także stypendia, które dano także mnie. Austin i ja dostaliśmy muzyczne, co przyda się przy pójściu na dobre studia. Były podziękowania, gratulacje, a także łzy. Łzy, które pojawiły się nie tylko w oczach maturzystów, ale i nauczycieli. Kiedy wszystkie ceregiele się zakończyły, wyszliśmy z ogromnego pomieszczenia kierując się do klas wraz z wychowawcami. Usiadłam z Trish, zaraz za Amber. W sumie, plusem końca szkoły, będzie koniec Amber. Nareszcie odpocznę od tej jędzy bez serca...

*

Czyli.. to już koniec? To już ostatnie minuty kiedy widzę licealną klasę w pełnej okazałości... Obiecałam sobie, że się nie rozkleję, ale kiedy stanęłam przed tymi wszystkimi twarzami mając zamiar ostatni raz na nich spojrzeć, emocje wzięły nade mną górę.
- Żegnajcie – otarłam ostatnią łzę żegnając się. Posłałam im ostatni uśmiech i wyszłam z budynku razem z naszą grupką, która szła w moim kierunku.
- Jak dobrze, że przynajmniej wy zostajecie w Miami – uśmiechnęłam się do moich przyjaciół.
- Ehh.. Nie byłabym tego taka pewna... Słuchajcie... Ja wyjeżdżam.. na stałe – usłyszałam ciche słowa Kiry, która dreptała tuż obok mnie.
- Co? Jak to? - czułam, że mój głos się załamuje.
- Znalazłam świetne studia poza miastem. Ally.. jesteś dla mnie jak siostra, wiele mi pomogłaś. Ale nie mogę zmarnować takiej szansy. Zrozum mnie. Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką – popatrzyła w moje oczy, które powoli robiły się mokre. Mocno się do niej przytuliłam.
- Nie mam ci tego za złe. Chcę żebyś była szczęśliwa i spełniała marzenia. Powodzenia kochana – uśmiechnęłam się ciągle trwając w jej objęciach.
- Przyjdziecie na lotnisko? Wylot mam za tydzień i chcę żebyście przy mnie byli – uśmiechnęła się tym razem kierując słowa do wszystkich.
- Oczywiście! Tego możesz być pewna – zapewniła ją Trish.
- Słuchajcie... zapraszam was do mnie. Dziś jest dla mnie ważny dzień, a ja chcę mieć nie tylko smutne wspomnienia, ale i pozytywne – zasugerowałam. Oczywiście nie usłyszałam słów sprzeciwu. Przyjaciele oznajmili, że pójdą do domów, by się ogarnąć, tak więc rozdzieliliśmy się.
Weszłam do mojego domu i od razu poczułam zapach lasagne (czyt. lazania). Co jak co, ale to danie potrafię wyczuć na duży dystans. Uwielbiam je! Zdjęłam buty i weszłam do kuchni po której krzątała się moja rodzicielka. Nie widziałam na jej twarzy nawet cienia uśmiechu. Zresztą, często znika na dłużej z domu, jest rozkojarzona, przygnębiona. Czuje, że coś jest nie tak, ale ona za każdym razem wszystkiego się wypiera. Chcę jej pomóc, ale nie wiem jak...
- Zaprosiłam do nas Trish, Dez'a, Kirę i Austina. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe – powiedziałam siadając na blacie i biorąc do ręki jabłko.
- Ale wiesz, że przyjeżdżają kuzyni? Wypadałoby się nimi zająć.
- Z tym nie będzie problemu. Poznali się z resztą na spektaklu, raczej nie będzie problemów ze wspólnym spędzaniem czasu.
- To dobrze, bo muszę wyjść na kilka godzin... - westchnęła i jej wyraz twarzy znowu się zmienił.
- Mamuś.. co się dzieję? Czuję, że nie mówisz mi wszystkiego...
- Nie martw się mną, leć na górę i ogarnij swój pokój, bo się przyjaciele wystraszą i uciekną – zaśmiała się.
- Haha, bardzo śmieszne.. - rzuciłam z ironią i poszłam na górę. Postanowiłam nie drążyć tematu, bo i tak się niczego nie dowiem. Weszłam do mojego królestwa i na łóżko rzuciłam torbę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Nałożyłam na siebie wybrane ubranie i wzięłam się za ogarnianie tego syfu. W pewnym sensie mama miała rację... Łóżko jest nie pościelone, na biurku walają się długopisy, zeszyty i inne śmiecie, na fortepianie porozwalane kartki z nutami. Zwyczajnie nazwałabym to artystycznym nieładem, ale tym razem tak się nie da. No to czas zabrać się do pracy Ally...

Zadowolona z efektu godzinnego ogarniania pokoju walnęłam się na łóżko. Teraz wszystko wyglądało inaczej. Nie jestem typem bałaganiarza, ale ostatnio tak się rozleniwiłam, że miałam gdzieś czy było czysto czy nie... Zarzuciłam moje loki na plecy i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, gdzie panowała cisza. Oznaczało to, że mama już wyszła. Pewnie słuchając muzyki na fula i przy okazji sprzątając nie usłyszałam jak mnie o tym informowała. Zresztą, jak zawsze. Otworzyłam drzwi domu, by wyjść do ogrodu, ale stanęłam wprost przed Dezem.
- Sorry, nudziło mi się w domu i przyszedłem wcześniej. Żelka? - podsunął mi paczkę słodkich dżdżownic przed nos i wyszczerzył się.
- Em.. dziękuję. Wejdź – wpuściłam go. Czasami zastanawiam się czy on ma mózg. Chociaż, błysnęło mu trochę rozumu kiedy uświadomił mi, że z marzeń nie wolno rezygnować. Boże, co za człowiek. Potrafi mi zaplątać myśli. - Dez, nie widziałeś.. - Pytanie przerwało mi pukanie. Byłam pewna, że to Austin, Trish z Kirą, więc krzyknęłam zwykłe „Otwarte!” i klapnęłam obok rudowłosego.
- Skoro otwarte to wbijamy siostrzyczko – ciągnąc za sobą walizki po korytarzu szedł Ryland, a zaraz za nim naburmuszona Rose. Uśmiechnęłam się i wstałam po czym mocno ich uścisnęłam na przywitanie.
- Cześć.. Dez? - Rose podeszła do chłopaka, który jadł już ostatniego cukierka.
- Siema – rzucił. Kuzynka usiadła obok niego i zaraz zatracili się w rozmowie na tematy... w stylu Dez'a. Przewróciłam oczami i ciągnąc walizki mojej siostry ciotecznej weszłam z RyRy'm do gościnnych pokoi w których mieli zamieszkać. Zostawiliśmy tam ich ubrania i inne niezbędne do życia rzeczy.
- Ktoś do ciebie idzie – powiedział patrząc się w okno.
- To pewnie Austin, Trish i Kira. Reszta moich przyjaciół – wyjaśniłam mu. Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół.
- Puka się – rozbawiona odrzekłam gdy zauważyłam wchodzących przyjaciół. Nieśli w rękach kilka toreb i mogłam się założyć, że byli na zakupach, gdzie zakupili same fast-foody. Poszli do kuchni gdzie zostawili jedzenie. Wszyscy usiedliśmy w salonie, gdzie po przedstawieniu Ryland'a znajomym, zaczęliśmy obmyślać plan dzisiejszego wieczoru.


*******
* Miley Cyrus - I'll Always Remember You

Heej! Boże, jak ja się rozleniwiłam >_< Miałam rozdział z tydzień temu napisany, ale nie chciało mi się tyłka ruszyć, żeby go dokończyć i dodać. Uważam, że jest nudny. Zresztą, jak wszystkie dotychczasowe. Już się nie mogę doczekać aż zacznę opisywać te ważne momenty.. ^^ Powoli plan wkracza w życie Ally ;3 
Tak mijając temat rozdziału.. kończą mi się ferie :| Miałam zamiar pisać duuużo rozdziałów, ale za cholerę mi się nie chciało usiąść i cokolwiek napisać XD Za to spędziłam całe dnie przed lapkiem i TV, słuchając muzyki... Bosz, puścili z 6 razy R5 w 4fun! *-* ♥
A co tam u was? :D 
PS. Ma ktoś jakieś zajebiste blogi o Raurze/Auslly? Jestem wielką fanką romansów, a ostatnio wyczytałam tyle blogów, że mi się już skończyły ciekawe... Może wy jakieś znacie? ;3
PS#2. Zapraszam na nową odsłonę bloga z nowościami o Lau i R5. Zmieniona została szata graficzna i odświeżone podstrony wraz z gadżetami :) KLIK

A tu pioseneczka ^^ Uwielbiam The Vamps ♥ A ta piosenka podbiła moje serce ;3 LINK Posłuchajcie, nie pożałujecie *-*

Moje idioty ♥

14 komentarzy:

  1. No ja nie wiem co ty masz do tego rozdziału, on jest nie jest wcale nudny! Mi się bardzo podoba :3 I już się nie mogę doczekać co tam dalej napszesz i jaki plan Ally wymyśliłaś :) także czekam na nexta i mam nadzieję, że go szybko wstawisz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek - no normalnie śmieszny. Dez - normalnie świetny. Kira - niech wyjeżdża, nigdy jej nie polubię.
    Ocena: 6 :)

    austinially-titanic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah miałam ten sam problem. Na początku ferii postanowiłam sobie, że codziennie będę pisać rozdział. Oczywiście nic z tego nie wyszło >.<
    Co do rozdziału jest świetny, jak zwykle. Nie jest nudny, dotychczasowe rozdziały również.
    Szkoda, że Kira wyjeżdża, lubię ją :<
    Czy ten "plan" będzie straszny? O.o Ja już się obawiam XD
    Czekam na nexta.
    Ps. piosenka fajna, ale ja raczej nie gustuje w muzyce pop. Z ów gatunku słucham tylko R5. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy plan bd straszny? mam nadzieję, że szokujący ;3

      Usuń
    2. Żelko Jadku wysłałam ci wiadomość na e-maila - Laura_R5_Polska@vp.pl
      mam nadzieję że przeczytasz i sie skontaktujesz ze mną

      Usuń
    3. Hej to jeszcze ja ♡madzia ♥ wejdziesz na mojego bloga?
      http://i-love-laura-ohh-i-love-ross.blogspot.com/
      I dasz koma? Byłabym wdzięczna

      Usuń
  4. Chcę dalszy ciąg imprezki! Dodaj szybko następny!
    Bo ten był genialny.
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!!
    Pisz szybko nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. o nie już się boje tego twojego planu xd ale sama coś o tym wiem jak ja skończę swój plan to już jestem ciekawa reakcji xd
    a rodział mi się podobał takie lakki łątwy i przyjemny :D czekam na następny xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawaliłam prawie całą nockę i jeszcze trochę popołudnia !
    Żeby przeczytać całego bloga od A - Z ! Więc plis nie zchrzań tego !
    I wogule przestań już pisać pod każdym rozdziałem że jest beznadziejny lub coś w tym góście ... Przyżegam ze jeśli nie wstawisz szybko nexta ! To cię znajdę i walne patelniom ! Serio ! A tak wogule blog jest świetny ! Tak samo jak i rozdział ! I wbij se to do twego mózgu ! Wogule naprawdę świetnie piszesz ! To też se wbij !
    Z niecierpliwością czekam na Nexta !

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę że masz talent do pisania.No i wpadłam na pomysł czy byś nie pomogła mi w tym blogu?
    http://ocenialniablogowuczekolady.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale odmówię ;) Prowadzę dwa blogi i to mi wystarczy. Mam zbyt mało czasu na kolejnego ;/

      Usuń
  9. '' Moje idioty! ''
    Kocham to zdjęcie pod rozdziałem!
    Takie śłit... <3
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny blog ;** Na serio zazdroszczę talentu :)) Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis ;) Też mam bloga ale niestety nie jest tak fajny :( http://stealyourheart-raurastory.blogspot.com/ ( Sorry za spam) ;*

    OdpowiedzUsuń