Gdzie ten durny
telefon?! No ja oszaleję zaraz! Od kilku godzin biegam po tym domu
jak jakaś opętana. Nauczka na przyszłość – nigdy nie zostawiaj nic na
ostatnią chwilę. Przygotowania związane z zakończeniem roku,
spotkanie z Joel'em i jeszcze ten telefon, który jakimś cudem
znalazł się pod łóżkiem...ale nie o tym.
Zakładając na
siebie skórzaną kurtkę zbiegłam na dół. Brakło mi czasu by
jakoś się doprowadzić do porządku, dlatego postawiłam na zwykłe
jeansowe rurki, koszulkę i kurtkę. Weszłam do salonu mając zamiar
powiadomić mamę o moim wyjściu, jednakże nigdzie jej nie
widziałam. Zajrzałam też do innych pomieszczeń i zmartwiona
zrozumiałam, że nie ma jej w domu. Wyciągnęłam komórkę i
wybrałam numer do rodzicielki, ale usłyszałam tylko wiadomość,
że jest on niedostępny. Już miałam ponowić próbę kiedy
rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i przed sobą zobaczyłam
ogromnego, pluszowego, białego misia. Momentalnie na mojej twarzy
pojawił się szczery i szeroki uśmiech.
- Dzień dobry. Mogę
w czymś pomóc? - zaśmiałam się kierując słowa w stronę
pluszaka.
- Witam panią.
Przyszedłem by cię porwać- zmienił głos udając postać z bajki,
a po chwili zza przytulanki wyłoniła się postać Joel'a. - Dla
ciebie – skierował maskotkę w moją stronę uśmiechając się
przy tym słodko.
- Awww. Dziękuję –
przytuliłam chłopaka. - Poczekaj, zaniosę go do pokoju –
powiedziałam, a brunet kiwnął głową. Otworzyłam szerzej drzwi,
by chłopak mógł wejść do środka, a sama pobiegłam na górę.
*
W ciszy krążyliśmy
po centrum Miami zajadając się zakupionymi chipsami. Cisza była
przyjemna, bo po kilkugodzinnym gadaniu skończyły się już
sensowne tematy. Wokół nas panowała ciemność i jedynie światło
padające z lamp oświetlało nam drogę. Nie przejmowałam się, że
jest już grubo po północy. Teraz udało mi się odprężyć i
zapomnieć o tej codzienności. A wszystko dzięki temu chłopakowi,
który z każdą minutą stawał się mi coraz bliższy.
- Nie mogę uwierzyć,
że już jutro koniec tego... wszystkiego. Przecież to rozpoczęło
się kilka miesięcy temu.. I już się kończy.. - westchnęłam.
- Mam zamiar cię
nawiedzać, więc myślę, że planów na wyjazd za miasto nie masz –
wyszczerzył się.
- Przerażasz mnie –
skwitowałam pchając go biodrem w bok. Zaśmiałam się i ruszyłam
wprost przed siebie.
- Czyli nie masz
żadnych planów? - krzyknął.
- Nie –
odpowiedziałam uśmiechnięta.
*
Promienie słoneczne,
które witały każdego mieszkańca Miami, wbijały się do mojego
pokoju przez niedosunięte rolety. Przekręciłam się na drugi bok
by móc spokojnie po raz kolejny zasnąć, ale nie było mi to dane.
Już po chwili poczułam nieprzyjemne uczucie zimna kiedy moja
kochana mamusia postanowiła mi zabrać kołdrę.
- Żeby ciebie
dobudzić to naprawdę trzeba włożyć dużo wysiłku –
westchnęła. - No już, wstawaj. Spóźnisz się na zakończenie.
- No i bardzo dobrze.
Patrzenie się na te wszystkie twarze z myślą, że już się nigdy
nie zobaczymy nie jest wcale satysfakcjonujące – odpowiedziałam
wtulając się w poduszkę.
- Ally... też byłam
w twoim wieku i też to przeżywałam. Czułam się jakbym musiała
rozstawać się na zawsze ze swoim życiem. Niedługo później
zapomniałam o tym, co zakończyłam i ruszyłam w inną drogę. Z
tobą będzie tak samo – odpowiedziała siadając obok mnie.
Położyła swoją rękę na moim ramieniu.
- Ale ty nie wiesz
jak to jest. W poprzedniej szkole byłam popychadłem. Nie wiedziałam
co to przyjaźń, jak to jest poczuć, że dla kogoś się żyje. A
tu wszystko stało się dla mnie jaśniejsze.. Dzięki tej szkole
zrozumiałam wiele rzeczy. To nie zwykła „buda”, ale mój drugi
dom. Jestem w niej od kilku miesięcy, że aż zaskakujące jest to,
że tak się przywiązałam. A jednak, to dla mnie bardzo ważne
miejsce i trudno mi pójść i powiedzieć „żegnaj” niektórym
osobom..
- Chodź tu do mnie.
- Rozłożyła swoje ręce bym mogła się do niej wtulić, jak to
było z nami kiedyś. Wiedziałam, że się od siebie oddaliłyśmy,
ale to nadal moja matka i nic nas nie rozdzieli. Zawszę będę
pamiętać to, że była dla mnie przyjaciółką w trudnych
chwilach. Zresztą, nadal jest.
- Gdzie byłaś
wczoraj? - zapytałam.
- Rozmawiałam z
Victorią. Udało mi się załatwić by bliźniaki zostali u nas na
jakiś czas wakacji. Dziś wieczorem mają tu przyjechać –
wyjaśniła.
- Rose i Ryland tu
zamieszkają? To świetnie!
- Wiedziałam, że
się ucieszysz. A teraz lepiej naprawdę wstań, dochodzi 9. Powinnaś
się zjawić w szkole, mimo że tego nie chcesz.
- Racja... -
szepnęłam i podniosłam się z łóżka. Mama wyszła z mojego
pokoju, a ja podeszłam do krzesełka i wzięłam z niego ubrania,
które wczoraj naszykowałam. Weszłam z nimi do łazienki i po
porannych czynnościach ubrałam się w czarną, obcisłą spódnicę,
białą koszulę z krótkim rękawem, a włosy rozpuściłam i lekko
podkręciłam. Nałożyłam jeszcze lekki makijaż i zadowolona z
efektu końcowego wyszłam z łazienki. Do czarnej torebki włożyłam
błyszczyk i telefon. W rękę wzięłam czarne buty na dosyć
wysokim obcasie i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Mama już
siedziała przy stole i zajadała się kanapkami. Sama wyciągnęłam
talerz, nasypałam do niego płatki i zalałam je mlekiem.
Przysiadłam się do rodzicielki i zaczęłam konsumować posiłek.
- Spadam, widzimy się
później – pocałowałam mamę w policzek, wsadziłam talerz do
umywalki i wyszłam z domu.
Kilkanaście minut
później stanęłam przed drzwiami budynku. Co chwilę ktoś mnie
wymijał by się nie spóźnić, a ja stałam. Jak na złość przed
moimi oczyma pojawiły się wszystkie chwile spędzone w szkole, w
liceum. Najpierw w Kansas, a potem tutaj. Nigdy nie pomyślałam, że
zakończenie szkoły to będzie takie przeżycie. Chciałam się
cofnąć i uciec jak najdalej stąd, ale poczułam, że ktoś mnie
obejmuje, a potem ruszam w stronę hali na której miało się
wszystko odbyć.
- Wiesz, że od tego
nie uciekniesz – usłyszałam szept skierowany do mojego ucha.
Westchnęłam i idąc u boku Austina weszliśmy na gwarną halę.
Dyrektor przez prawie
dwie godziny nawijał o zakończeniu. Nie słuchałam tego, myślami
byłam gdzieś indziej. Rozdano dyplomy, a także stypendia, które
dano także mnie. Austin i ja dostaliśmy muzyczne, co przyda się
przy pójściu na dobre studia. Były podziękowania, gratulacje, a
także łzy. Łzy, które pojawiły się nie tylko w oczach
maturzystów, ale i nauczycieli. Kiedy wszystkie ceregiele się
zakończyły, wyszliśmy z ogromnego pomieszczenia kierując się do
klas wraz z wychowawcami. Usiadłam z Trish, zaraz za Amber. W sumie,
plusem końca szkoły, będzie koniec Amber. Nareszcie odpocznę od
tej jędzy bez serca...
*
Czyli.. to już
koniec? To już ostatnie minuty kiedy widzę licealną klasę w
pełnej okazałości... Obiecałam sobie, że się nie rozkleję, ale
kiedy stanęłam przed tymi wszystkimi twarzami mając zamiar ostatni
raz na nich spojrzeć, emocje wzięły nade mną górę.
- Żegnajcie –
otarłam ostatnią łzę żegnając się. Posłałam im ostatni
uśmiech i wyszłam z budynku razem z naszą grupką, która szła w
moim kierunku.
- Jak dobrze, że
przynajmniej wy zostajecie w Miami – uśmiechnęłam się do moich
przyjaciół.
- Ehh.. Nie byłabym
tego taka pewna... Słuchajcie... Ja wyjeżdżam.. na stałe –
usłyszałam ciche słowa Kiry, która dreptała tuż obok mnie.
- Co? Jak to? -
czułam, że mój głos się załamuje.
- Znalazłam świetne
studia poza miastem. Ally.. jesteś dla mnie jak siostra, wiele mi
pomogłaś. Ale nie mogę zmarnować takiej szansy. Zrozum mnie.
Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką – popatrzyła w
moje oczy, które powoli robiły się mokre. Mocno się do niej
przytuliłam.
- Nie mam ci tego za
złe. Chcę żebyś była szczęśliwa i spełniała marzenia.
Powodzenia kochana – uśmiechnęłam się ciągle trwając w jej
objęciach.
- Przyjdziecie na
lotnisko? Wylot mam za tydzień i chcę żebyście przy mnie byli –
uśmiechnęła się tym razem kierując słowa do wszystkich.
- Oczywiście! Tego
możesz być pewna – zapewniła ją Trish.
- Słuchajcie...
zapraszam was do mnie. Dziś jest dla mnie ważny dzień, a ja chcę
mieć nie tylko smutne wspomnienia, ale i pozytywne –
zasugerowałam. Oczywiście nie usłyszałam słów sprzeciwu.
Przyjaciele oznajmili, że pójdą do domów, by się ogarnąć, tak
więc rozdzieliliśmy się.
Weszłam do mojego
domu i od razu poczułam zapach lasagne (czyt. lazania). Co jak co,
ale to danie potrafię wyczuć na duży dystans. Uwielbiam je!
Zdjęłam buty i weszłam do kuchni po której krzątała się moja
rodzicielka. Nie widziałam na jej twarzy nawet cienia uśmiechu.
Zresztą, często znika na dłużej z domu, jest rozkojarzona,
przygnębiona. Czuje, że coś jest nie tak, ale ona za każdym razem
wszystkiego się wypiera. Chcę jej pomóc, ale nie wiem jak...
- Zaprosiłam do nas
Trish, Dez'a, Kirę i Austina. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za
złe – powiedziałam siadając na blacie i biorąc do ręki jabłko.
- Ale wiesz, że
przyjeżdżają kuzyni? Wypadałoby się nimi zająć.
- Z tym nie będzie
problemu. Poznali się z resztą na spektaklu, raczej nie będzie
problemów ze wspólnym spędzaniem czasu.
- To dobrze, bo muszę
wyjść na kilka godzin... - westchnęła i jej wyraz twarzy znowu
się zmienił.
- Mamuś.. co się
dzieję? Czuję, że nie mówisz mi wszystkiego...
- Nie martw się mną,
leć na górę i ogarnij swój pokój, bo się przyjaciele wystraszą
i uciekną – zaśmiała się.
- Haha, bardzo śmieszne.. -
rzuciłam z ironią i poszłam na górę. Postanowiłam nie drążyć
tematu, bo i tak się niczego nie dowiem. Weszłam do mojego
królestwa i na łóżko rzuciłam torbę. Podeszłam do szafy i
wyciągnęłam z niej krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach.
Nałożyłam na siebie wybrane ubranie i wzięłam się za
ogarnianie tego syfu. W pewnym sensie mama miała rację... Łóżko
jest nie pościelone, na biurku walają się długopisy, zeszyty i
inne śmiecie, na fortepianie porozwalane kartki z nutami.
Zwyczajnie nazwałabym to artystycznym nieładem, ale tym razem tak
się nie da. No to czas zabrać się do pracy Ally...
Zadowolona z efektu
godzinnego ogarniania pokoju walnęłam się na łóżko. Teraz
wszystko wyglądało inaczej. Nie jestem typem bałaganiarza, ale
ostatnio tak się rozleniwiłam, że miałam gdzieś czy było czysto
czy nie... Zarzuciłam moje loki na plecy i wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół, gdzie panowała cisza. Oznaczało to, że mama już
wyszła. Pewnie słuchając muzyki na fula i przy okazji sprzątając
nie usłyszałam jak mnie o tym informowała. Zresztą, jak zawsze.
Otworzyłam drzwi domu, by wyjść do ogrodu, ale stanęłam wprost
przed Dezem.
- Sorry, nudziło mi
się w domu i przyszedłem wcześniej. Żelka? - podsunął mi paczkę
słodkich dżdżownic przed nos i wyszczerzył się.
- Em.. dziękuję.
Wejdź – wpuściłam go. Czasami zastanawiam się czy on ma mózg.
Chociaż, błysnęło mu trochę rozumu kiedy uświadomił mi, że z
marzeń nie wolno rezygnować. Boże, co za człowiek. Potrafi mi
zaplątać myśli. - Dez, nie widziałeś.. - Pytanie przerwało mi
pukanie. Byłam pewna, że to Austin, Trish z Kirą, więc krzyknęłam
zwykłe „Otwarte!” i klapnęłam obok rudowłosego.
- Skoro otwarte to
wbijamy siostrzyczko – ciągnąc za sobą walizki po korytarzu
szedł Ryland, a zaraz za nim naburmuszona Rose. Uśmiechnęłam się
i wstałam po czym mocno ich uścisnęłam na przywitanie.
- Cześć.. Dez? -
Rose podeszła do chłopaka, który jadł już ostatniego cukierka.
- Siema – rzucił.
Kuzynka usiadła obok niego i zaraz zatracili się w rozmowie na
tematy... w stylu Dez'a. Przewróciłam oczami i ciągnąc walizki
mojej siostry ciotecznej weszłam z RyRy'm do gościnnych pokoi w
których mieli zamieszkać. Zostawiliśmy tam ich ubrania i inne
niezbędne do życia rzeczy.
- Ktoś do ciebie
idzie – powiedział patrząc się w okno.
- To pewnie Austin,
Trish i Kira. Reszta moich przyjaciół – wyjaśniłam mu.
Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół.
- Puka się –
rozbawiona odrzekłam gdy zauważyłam wchodzących przyjaciół.
Nieśli w rękach kilka toreb i mogłam się założyć, że byli na
zakupach, gdzie zakupili same fast-foody. Poszli do kuchni gdzie
zostawili jedzenie. Wszyscy usiedliśmy w salonie, gdzie po
przedstawieniu Ryland'a znajomym, zaczęliśmy obmyślać plan
dzisiejszego wieczoru.
*******
* Miley Cyrus - I'll Always Remember You
Heej! Boże, jak ja się rozleniwiłam >_< Miałam rozdział z tydzień temu napisany, ale nie chciało mi się tyłka ruszyć, żeby go dokończyć i dodać. Uważam, że jest nudny. Zresztą, jak wszystkie dotychczasowe. Już się nie mogę doczekać aż zacznę opisywać te ważne momenty.. ^^ Powoli plan wkracza w życie Ally ;3
Tak mijając temat rozdziału.. kończą mi się ferie :| Miałam zamiar pisać duuużo rozdziałów, ale za cholerę mi się nie chciało usiąść i cokolwiek napisać XD Za to spędziłam całe dnie przed lapkiem i TV, słuchając muzyki... Bosz, puścili z 6 razy R5 w 4fun! *-* ♥
A co tam u was? :D
PS. Ma ktoś jakieś zajebiste blogi o Raurze/Auslly? Jestem wielką fanką romansów, a ostatnio wyczytałam tyle blogów, że mi się już skończyły ciekawe... Może wy jakieś znacie? ;3
PS#2. Zapraszam na nową odsłonę bloga z nowościami o Lau i R5. Zmieniona została szata graficzna i odświeżone podstrony wraz z gadżetami :) KLIK
PS#2. Zapraszam na nową odsłonę bloga z nowościami o Lau i R5. Zmieniona została szata graficzna i odświeżone podstrony wraz z gadżetami :) KLIK
A tu pioseneczka ^^ Uwielbiam The Vamps ♥ A ta piosenka podbiła moje serce ;3 LINK Posłuchajcie, nie pożałujecie *-*
Moje idioty ♥ |
No ja nie wiem co ty masz do tego rozdziału, on jest nie jest wcale nudny! Mi się bardzo podoba :3 I już się nie mogę doczekać co tam dalej napszesz i jaki plan Ally wymyśliłaś :) także czekam na nexta i mam nadzieję, że go szybko wstawisz :D
OdpowiedzUsuńPoczątek - no normalnie śmieszny. Dez - normalnie świetny. Kira - niech wyjeżdża, nigdy jej nie polubię.
OdpowiedzUsuńOcena: 6 :)
austinially-titanic.blogspot.com
Hah miałam ten sam problem. Na początku ferii postanowiłam sobie, że codziennie będę pisać rozdział. Oczywiście nic z tego nie wyszło >.<
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału jest świetny, jak zwykle. Nie jest nudny, dotychczasowe rozdziały również.
Szkoda, że Kira wyjeżdża, lubię ją :<
Czy ten "plan" będzie straszny? O.o Ja już się obawiam XD
Czekam na nexta.
Ps. piosenka fajna, ale ja raczej nie gustuje w muzyce pop. Z ów gatunku słucham tylko R5. :D
czy plan bd straszny? mam nadzieję, że szokujący ;3
UsuńŻelko Jadku wysłałam ci wiadomość na e-maila - Laura_R5_Polska@vp.pl
Usuńmam nadzieję że przeczytasz i sie skontaktujesz ze mną
Hej to jeszcze ja ♡madzia ♥ wejdziesz na mojego bloga?
Usuńhttp://i-love-laura-ohh-i-love-ross.blogspot.com/
I dasz koma? Byłabym wdzięczna
Chcę dalszy ciąg imprezki! Dodaj szybko następny!
OdpowiedzUsuńBo ten był genialny.
Czekam <3
Super!!!
OdpowiedzUsuńPisz szybko nexta!!!
o nie już się boje tego twojego planu xd ale sama coś o tym wiem jak ja skończę swój plan to już jestem ciekawa reakcji xd
OdpowiedzUsuńa rodział mi się podobał takie lakki łątwy i przyjemny :D czekam na następny xd
Zawaliłam prawie całą nockę i jeszcze trochę popołudnia !
OdpowiedzUsuńŻeby przeczytać całego bloga od A - Z ! Więc plis nie zchrzań tego !
I wogule przestań już pisać pod każdym rozdziałem że jest beznadziejny lub coś w tym góście ... Przyżegam ze jeśli nie wstawisz szybko nexta ! To cię znajdę i walne patelniom ! Serio ! A tak wogule blog jest świetny ! Tak samo jak i rozdział ! I wbij se to do twego mózgu ! Wogule naprawdę świetnie piszesz ! To też se wbij !
Z niecierpliwością czekam na Nexta !
Widzę że masz talent do pisania.No i wpadłam na pomysł czy byś nie pomogła mi w tym blogu?
OdpowiedzUsuńhttp://ocenialniablogowuczekolady.blogspot.com/
Dziękuję, ale odmówię ;) Prowadzę dwa blogi i to mi wystarczy. Mam zbyt mało czasu na kolejnego ;/
Usuń'' Moje idioty! ''
OdpowiedzUsuńKocham to zdjęcie pod rozdziałem!
Takie śłit... <3
Czekam na nexta!
Cudowny blog ;** Na serio zazdroszczę talentu :)) Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis ;) Też mam bloga ale niestety nie jest tak fajny :( http://stealyourheart-raurastory.blogspot.com/ ( Sorry za spam) ;*
OdpowiedzUsuń