niedziela, 20 października 2013

Rozdział XVII - Nie pozwól by tacy przyjaciele z twojego życia znikli.


(…)
- Nie odejdę, bo cię kocham. Jesteśmy rodzeństwem Ally. Nie rodzonym, ale dobrze wiesz, że uważam cię za siostrę. Zawsze przy tobie byłem, jestem i będę. Co się dzieję?
Austin zawsze ma rację. Nie mogę się w sobie chować, jesteśmy przyjaciółmi. Sama nie poradzę sobie z problemami. Ale co mam robić? Jak mam się hamować, kiedy widzę go z Kirą? Mówi się, że miłość boli, by tylko potem było dobrze. Ale czy to prawda? Nasza miłość jest jednostronna, Austin nic do mnie nie czuje. Jak mam zostać jego przyjaciółką i nie płakać? Nie jestem silną dziewczyną, w przeciwieństwie do innych. Dzieciństwo w Kansas nie pokazało mi jak być prawdziwą dziewczyną. Byłam w sobie skryta praktycznie przez całe dotychczasowe życie. Nie nauczono mnie jak mówić nie, jak być silną. Wychowywałam się z matką, ale nigdy nie miałam przyjaciół. 
- Przytul mnie... - poprosiłam, spoglądając na blondyna. Potrzebowałam tego . Przy nim czułam się bezpiecznie, uspokajałam się.
Uśmiechnął się i bez słowa uczynił to o co go prosiłam. Mocno przytuliłam się w jego ramiona, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Przestałam szlochać.
- Dziękuję – odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam za niego. - Kira idzie. Myślę, że powinniście wrócić do teatru i poćwiczyć przy nagraniu. Chcę pójść do babci – wyjaśniłam.
- Spoko. Już wszystko w porządku, tak? Misiek, uśmiech! - trącił mnie w nos, a ja zaśmiałam się. - I tak ma być! Lecę, cześć – pocałował mnie w policzek i odbiegł w stronę Kiry, a ja próbowałam przestać się z niego śmiać. Jak on to robi? Kiedy jestem smutna, wystarczy mieć go przy sobie, by zmienić poglądy na świat. No i jak mam przestać kochać takiego człowieka?
Wstałam z ławki zabierając ze sobą stos kartek z nutami. Kierowałam się do domu babci, bo dawno u niej nie byłam. Praktycznie od czasu, kiedy jej stan zdrowotny poprawił się na lepsze, a to nie jest zbyt w porządku. Mogłam na niej polegać, była moją przyjaciółką, a olałam ją. O rodzinie raczej się nie zapomina...
Już kilka minut później stałam pod jej drzwiami jej domu. Zawsze miałam do niej blisko, nie wiedząc jakim sposobem. Gdzie bym nie była, docierałam do niej błyskawicznie.
Nie musiałam pukać, był to mój drugi dom, mimo tego, iż ostatnimi czasy się od niego, jakże i jego właścicielki, oddaliłam. Pociągnęłam za klamkę i wkroczyłam do mieszkania.
- Babciu? - krzyknęłam, by dowiedzieć się gdzie przebywa moja kochana staruszka.
- W kuchni jestem!
Położyłam moje rzeczy na szafce, która znajdowała się przy wejściu i ruszyłam do pomieszczenia, w którym aktualnie urzędowała moja babunia. Stała przed kuchenką i coś pichciła. Uśmiechnęłam się od razu, gdy ją zobaczyłam i uścisnęłam tym samym całując jej policzek.
- Dzień dobry – przywitałam się, a ta poczyniła to samo. Kątem oka spojrzała na mnie, a na jej twarzy pojawił się grymas. By nie spalić jedzenia, wyłączyła palnik, a sama odwróciła się w moją stronę.
- Słucham, co się stało?
- Dlaczego od razu coś miało się stać? - mruknęłam i usiadłam na krześle. Czasami żałuję, że babcia zna mnie tak dobrze. Chociaż, chodziło mi o to, bym mogła się komuś wyżalić. A najlepiej jej...
- Sama się zdradziłaś, twoje oczy wyglądają jakbyś płakała, zresztą masz zachrypnięty głos.
- Uhh.. czy ty masz jakieś moce? Tak, płakałam...
- Opowiadaj – uśmiechnęła się, by dać mi otuchy i usiadła naprzeciw mnie. 
- Chodzi o chłopaka... No bo... nie wiem jak.. uh, zakochałam się w nim, ale on nic do mnie nie czuje... i to boli. – Zawsze z trudnością było mi mówić o moich uczuciach. Więc skoro trudno mi powiedzieć o tym babci, jak ja mam to powiedzieć Austinowi?
- Wiem co czujesz, Ally. Byłam w tej sytuacji i na własnej skórze, przekonałam się, że 'miłości nie przywiążesz do sznurka'. Spróbuj z nim porozmawiać, opowiedz mu o tym co czujesz. Kiedy będziesz w sobie to skrywać, ból będzie się nasilał, a to oznacza, że będziesz bardziej cierpieć. Ale gdy on przyzna, że nic nie czuje, nie nalegaj, bo nikogo nie zmusisz do miłości.
- Babciu, problemy stwarza mi powiedzenie o tym tobie, a co dopiero jemu...
- Austin, prawda? Nie martw się, dasz radę. Spędzacie ze sobą bardzo dużo czasu, jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Przecież nigdy się przy nim nie spinałaś, teraz też tak nie będzie – uśmiechnęła się. Ona naprawdę ma jakieś tajemnicze moce? Skąd wiedziała, że chodzi o Austina? Równie dobrze mógłby być to Dez... Nie no, bez przesady. Na to nawet babcia się nie nabierze. Czy jestem aż tak słabym kłamcą, który nie potrafi zamaskować uczuć? Chyba tak...
- A co będzie, kiedy moje przeczucia się sprawdzą i Austin powie, że mnie nie kocha? W ogóle.. czemu Austin? Skąd to wiedziałaś?
- Jesteś moją wnuczką, widzę jak na niego patrzysz, jak się zachowujecie razem... Trudno nie zauważyć. Zależy mi na twoim szczęściu, wiem, że Austin to dobry chłopak i ufam mu. I wątpię, by tak ci odpowiedział. A jeśli już tak będzie to nie załamuj się, spędzaj wtedy więcej czasu na zabawie. Ale nie unikaj go, próbuj się odkochać. Uwierz, to zadziała.
I znowu ma rację, no błagam, ona powinna być psychologiem...
U babci siedziałam do 17. Udało nam się nadrobić wszystkie pustki i znowu odzyskałam moją przyjaciółkę. Postanowiłam wracać do domu. Pożegnałam się z babcią i ruszyłam z powrotem do domciu.
Na dworze było ciepło, chociaż ostatnio wieczory były dość chłodne. Praktycznie w ogóle nie było czuć wiatru. Słońce powoli zachodziło, a ja uwielbiam takie momenty. Spacery w takim klimacie to dla mnie czysta przyjemność. Niestety nie trwała ona długo, bo doszłam szybko do domu. Stanęłam przed furtką, ale coś mnie zatrzymało. U progu mojego domu zobaczyłam znajomego chłopaka. Na schodach siedział Joel. Przyznam, że zdziwił mnie jego widok. Ba, on siedział pod moim domem! Chciałam się wycofać, ale w końcu to mój dom. Muszę jakoś do niego wejść... A jednym wyjściem jest dołączenie do Joel'a. Przeżyję... Ruszyłam na przód, by zaraz stanąć obok chłopaka.
- Hej, co ty tu robisz? - stanęłam nad nim.
- Czekam na ciebie. - Ah ten jego uśmiech. On nim czaruje każą dziewczynę w szkole!
- Jak długo?
- Odkąd skończyliśmy lekcję..
- Aż tyle czasu? - zdziwiłam się. Przecież lekcję kończyliśmy jakieś 3 godziny temu!
- Żartuję. Może od jakiś 10 minut – zaśmiał się. - Chciałem wiedzieć co się dzieję, nie było cię na lekcjach.
- Wiesz, musiałam wszystko przemyśleć na spokojnie, udałam się do babci. Ostatnie dni nie należały do najlepszych... Ale nie będę cię zanudzać moimi problemami. Mam przeczucie, że nie tylko po to do mnie przyszedłeś.. - uniosłam lewą brew do góry, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Chciałem cię po prostu zobaczyć – wyszczerzył się, a ja wybuchnęłam śmiechem. Wyglądał komicznie i nie sposób było się nie roześmiać. - No co?
- Nic, zabawnie wyglądasz – wyjaśniłam. - Dziękuję, że się o mnie martwisz – przytuliłam go.
- Ale jutro będziesz w szkole?
- Chyba nie... - chciałam się z nim podroczyć. Kiedy zobaczyłam jego minę, jak patrzył na mnie chcąc zabić wzrokiem, szybko się poprawiłam. - No będę, będę. Wracam do domu, do jutra – pocałowałam go w policzek i weszłam do domu.
Przywitałam się z mamą, która sprzątała salon i pobiegłam do mojego pokoju. Do szkoły zapomniałam telefonu, dlatego teraz rzuciłam się w jego poszukiwanie. Niestety po znalezieniu komórki, pokój nie wyglądał najlepiej. By się do niego dokopać, musiałam zrzucić książki i pościel na podłogę, by potem okazało się, że telefon leżał pod poduszką. Zanim coś zrobię, powinnam pomyśleć...
Na ekranie widniało kilka nieodebranych połączeń od Trish, jedno nawet sprzed kilku sekund. Szybko wybrałam numer do przyjaciółki.
- Nareszcie raczyłaś dać znak życia! - usłyszałam krzyk po drugiej stronie słuchawki.
- Pali się, czy jak?
- A żebyś wiedziała. W ogóle, co ty sobie myślisz? Że bez powiadomienia mnie o ucieczce z lekcji, możesz sobie iść? - Uwielbiam Trish, kiedy udaje obrażoną!
- Tak, tak właśnie myślę – uśmiechnęłam się.
- Pff – prychnęła. - Jutro się policzymy. - Mogę się założyć, że w tym czasie robi szatański uśmieszek.
- Też cię kocham!
Nigdy w życiu nie zastanawiałam się jak to by było, gdyby Trish znikła z mojego życia. Nie miałabym osoby, która cały czas tryska radością, nie przejmuje się jutrem, cieszy teraźniejszością. Te nasze rozmowy sprawiają, że mam na twarzy wielkiego banana. Kocham ją i nie dam jej nigdzie uciec.
Rzuciłam telefon na szafkę i usiadłam przed pianinem. Rozpoczęłam komponowanie nowej piosenki, by odpocząć od życia, a zatopić się w muzyce.

***

Taaa.. kolejny NUUDNY rozdział. Nic się nie dzieje, wszystko dziwnie opisane. Tracę już do siebie cierpliwość, straciłam mój styl pisania ;c Korzystałam z weny, która pojawiła się w weekend, ale i tak nic ciekawego nie wyszło ;/ Nie dość, że rozdziału nie było ponad miesiąc, to jeszcze taki... Przepraszam :| 
Dziękuję wam za wszystkie nominację, nie miałam wcześniej czasu by się tym zająć. Być może jeszcze pojawi się notka z tymi nominacjami, ale wątpię ._. 
A teraz prośba - chcecie pomóc mi w prowadzeniu bloga? Nie dosłownie, chcę byście wysyłali mi na maila jakieś pomysły, które wam pasują do mojego opowiadania. Chciałabym wprowadzić więcej akcji, ale nie mam pomysłu ;// Byłabym wam wdzięczna :D E-mail - vanessamisia112@spoko.pl 
Czekam na SZCZERE opinię, nie zdziwię się, jeśli mnie skrytykujecie XD 


10 komentarzy:

  1. Ja chyba jestem najinteligentniejszą czytelniczką z całej Polski! Patrzę na date 20 października, potem na 15 (Nie doczytałam miesiąca). Czytam rozdział, a w notatce piszesz, że rozdziału nie było przez ponad miesiąc. Moja reakcja: "Co? Rozdział był 5 dni temu!". Co do rozdziału: Super! Jak znajde czas ro może coś wymyśle, aby dać Ci pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haahahahahhahahahaah rozjebałaś mnie XD
      Dzięki >__<

      Usuń
  2. Ulżyło mi gdy przeczytałam zdanie, w którym Austiś mówi, że kocha ją JAK SIOSTRĘ. Ale to słodkie <3 Rozdział wcale nie taki nudny. Dobrze, że wgl dodałaś. Mam jednak ogromną nadzieję, że następny przypływ weny nadejdzie szybciej i że nie każesz nam tak długo czekać na rozdzialik :) Pozdrawiam <3
    (Jak by coś tu ~Nauri~ , zmieniłam nazwę :P)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faajnny. : *
    A ja już myślałam że Austin wyznała Ally miłość. 0o0
    A tu proszę kocha ją jak sis. : ))
    Jak coś wymyśle to dam Ci znać. ^^
    Duuużo weeeny. < 33

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! wiedziałam!! To nie mogło się skończyć cukrowym "bo cię kocham", po prostu nie mogło xD jak ja Cię dobrze znam, choć Cię nie znam xDD wskaż mi, w którym miejscu jest nuudny?! Bo ja cuś nie widzę ^^ co do krytyki.. Co tu jest do shejtowania?! Wg mnie rozdział jest fantastyczny i czekam na kolejny, choć nie pospieszam, bo wim, jak to jest, kiedy wena ucieka :/
    Całuski :*
    ~Kasia<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P. S. Mam teraz masę pomysłów, coś Ci wymyślę ;)

      Usuń
  5. Świetny!
    nie jest nudny, twoje rozdziały są bardzo ciekawe ;*
    Dużo weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. NUDNY ?? :O Rozdział zaje**sty :P . I ten Joel . widaje się być fajnym kolesiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział i wcale NIE JEST NUDNY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział,
    a teraz chamska reklama: rossilauranazawsze

    OdpowiedzUsuń