niedziela, 16 marca 2014

Rozdział XXIV


Rozdział XXIV
It is not a goodbye. It is just 'see you later'”


Czuliście kiedyś obrzydzenie do samego siebie? Tak, że mieliście ochotę zamknąć się w pokoju i już nigdy z niego nie wychodzić? Nigdy wcześniej nie umiałam postawić się w sytuacji takich osób. Teraz wiem jak to jest...
Na początku jest sama nienawiść. Potem tylko obrzydzenie. Nie możesz spokojnie spojrzeć w swoje odbicie w lustrze.
Nigdy nie piłam. Nigdy nie miałam alkoholu w ustach, tak by rano obudzić się ledwo przytomna. A zmieniło się to kilka dni temu, kiedy poszłam na tą cholerną imprezę.
Obiecałam, że zostanę tam na chwilę, zatańczę raz z Joel'em i wrócę do domu, porozmawiam z mamą, prześpię się i spokojnie odpocznę. A jak było?
Zupełnie nie tak jak powinno być. W czasie kiedy moja babcia leżała w szpitalu, ja zabawiałam się w klubie nocnym, tańcząc i pijąc alkohol. Może gdyby nie to, że zrobiłam to kiedy moja babcia po zasłabnięciu wylądowała w szpitalu, nie byłoby aż tak źle. Nie czułabym do siebie aż takiego obrzydzenia. Ale zrobiłam to. Co gorsze, obudziłam się rano w ramionach... Joel'a. Kiedy chciałam się dowiedzieć co pomiędzy nami zaszło, on powiedział, że musi wracać do domu. Bałam się i boję się nadal kiedy pomyślę o tym co BYĆ MOŻE pomiędzy nami zaszło...
Minęły 4 dni.
Próbowałam zapomnieć. Wychodziłam z przyjaciółmi, spędzałam ostatnie dnie z Kirą, odwiedzałam babcię, która swoją drogą wczoraj wyszła do domu. Lekarze powiedzieli, że takie osłabnięcia mogą się zdarzać, ale to nie powinno być nic zagrażające jej zdrowiu.
Szukałam też dobrych akademii gdzie mogłabym kontynuować swoją naukę. Jak na razie jedynym collegem, który mi się spodobał jest „Miami Dade College”*. Jest to muzyczny akademik, gdzie oprócz muzyki jest także kółko teatralne. Chcę coś w życiu osiągnąć, dlatego powoli trzeba się tym zająć.

*

Z głową zwróconą w stronę słońca siedziałam na ławce przy fontannie w parku. Miałam na sobie kremową sukienkę w groszki, a na oczach okulary. Umówiłam się w tym miejscu z Joelem.
Nagle ktoś klapnął obok mnie i spojrzał do góry jak ja.
- Tęsknisz za nim, prawda?
- Tak... Czasami zastanawiam się jak wyglądał kiedy rano wstawał, kiedy śpieszył się do pracy. Jak wyglądał z moją mamą, jak okazywał jej miłość. Jak to jest poczuć, że ma się ojca. Nie pamiętam go... A tak bardzo chciałabym pokazać mu jak wspaniałych mam przyjaciół, co udało mi się osiągnąć... Móc z nim porozmawiać jak córka z ojcem – wyznałam. Moje oczy lekko zrobiły się mokre. Nie wstydziłam się łez. Nie przy nim. Nie przy Austinie.
- Ally, słoneczko, nie ma co płakać – uśmiechnął się. - Twój tata Cię widzi. Wie jak wspaniałą osobą jesteś, jaką ma śliczną córkę. Widzisz, śmierć bliskiej osoby jest jak strzał prosto w serce. Ale ty się z tym pogodzisz. Lester to zawsze będzie twój ojciec, niezależnie od tego czy żyje czy nie – odpowiedział. Podniósł mój podbródek i ucałował prosto w czoło. Jak brat, którego nigdy nie miałam. Pomyśleć, że gdyby nie śmierć ojca nigdy bym go nie poznała. Nie poznałabym Trish, Dez'a, Kiry. A mimo wszystko tak bardzo tęsknię.
- Dziękuję... - wyszeptałam i mocno przytuliłam się do blondyna. Nie chciałabym go puszczać, nie teraz. Ale zauważyłam nadchodzącego bruneta, a nie chciałam by Austin został świadkiem naszej rozmowy. Nikomu nie powiedziałam o moim „wybryku”. A już na pewno nie Austinowi.
- Austin... Nie żebyś mi przeszkadzał, ale umówiłam się z Joel'em i wiesz...
- Rozumiem, już idę – odpowiedział z lekkim uśmiechem. Pocałował mnie w policzek i wyszedł z parku. Chwilę potem obok mnie pojawił się wspominany wcześniej brunet.
- Hej Ally...
- Cześć. Słuchaj, co do tej imprezy...
- Nie, to ty posłuchaj. Przepraszam, że zaciągnąłem cię na tą imprezę. Chciałem, żebyś się przestała zamartwiać o innych, ale nie miałem na myśli tego by cię upić. Kiedy zacząłem tracić panowanie nad sobą, z tobą sam już nic nie mogłem zrobić... Między nami nic nie zaszło. Położyłem się z tobą, by cię przypilnować, bo... sam nie wiem czemu. Może dlatego, że już od dawna nie traktuję cię jako przyjaciółkę? Podobasz mi się i... chyba zaczynam się powoli zakochiwać. Powstrzymuję się żeby cię nie pocałować, ale to strasznie silne uczucie. Miłość jest trudna. Wiem, że teraz gadam bez sensu, ale powiedz mi, czujesz coś do mnie? - Joel mówiąc to patrzył mi w oczy. Widziałam w nich to uczucie, którego ja nie potrafiłam dostrzec u Austina. Joel mnie kocha... Ale czy ja jego? No właśnie, nie. Kocham go i jest dla mnie ważny, ale to nie jest miłość. To nie to co czuję do blondyna.
- Joel ja... - zacięłam się. Nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć. Nie potrafiłam go zranić. Już miałam mu coś powiedzieć kiedy poczułam smak jego ust na moich. Pocałował mnie szybko i namiętnie, wkładając w pocałunek całą miłość jaką mnie darzył. Ale ja nie mogłam tego odwzajemnić. Oderwałam się od niego i spojrzałam wprost w jego brązowe tęczówki. - Nie kocham cię. Nie jak chłopaka. Nie chcę cię zranić, bo jesteś dla mnie ważny. Wystarczyło się z tobą zaprzyjaźnić bym się przekonała, że nie jesteś taki jak wszyscy o tobie gadają. Jesteś wspaniałym przyjacielem, ale nic więcej. Przepraszam jeśli cię zraniłam, nie chcę tego...
- To ja przepraszam. Nie powinienem cię pocałować. Zachowałem się jak idiota, wiem. - Zaśmiałam się.
- Za miłość się nie przeprasza. Spotkasz jeszcze dziewczynę, która cię pokocha i zauważy jak wspaniałym chłopakiem jesteś – uśmiechnęłam się i uścisnęłam go. - Pójdziesz ze mną do galerii? - wyszczerzyłam się.
- Wieeesz...
- Oj no chodź, Kira jutro wyjeżdża, muszę jej coś kupić by mnie zapamiętała – pociągnęłam go za rękę odrzucając sprzeciw. Chłopak tylko przewrócił oczami i pozwolił bym go prowadziła.

*

Tak ciężko powiedzieć żegnaj osobie, która była częścią twojego życia... Przyjaciółce, która czuła to co ja. Która potrafiła zrozumieć co przeżyłam w Kansas.
Wiedziałam, że ten moment wreszcie nadejdzie. Że będziemy musiały powiedzieć sobie „żegnaj”. Ale to nie tak łatwo spojrzeć jej w oczy i to zrobić.
- Zawsze będę cię pamiętać, Ally – powiedziała Kira. Trwałyśmy w uścisku na środku lotniska. Kira za 15 minut ma wylot z Miami. Tak bardzo chcę by mogła z nami zostać. A teraz zamiast niej, zostaną tylko wspomnienia...
- Powodzenia – uśmiechnęłam się, ocierają łzy, które rozmazały mój makijaż. Czarnowłosa ostatni raz przytuliła mnie, Austina, Deza i Trish i ciągnąc za sobą walizki ruszyła w stronę samolotu.
Kiedy samolot wleciał w górę, ja przytulona do Trish, ruszyłam za chłopakami.
- Trish, chciałabyś dziś przenocować u mnie? - zapytałam się jej kiedy byłyśmy przy moim domu. - Potrzebuję kogoś z kim mogę porozmawiać.
- Jasne – uśmiechnęła się. Żegnając chłopców weszłyśmy do domu. Od razu skierowałyśmy się do salonu. Ku mojemu zdziwieniu telewizor był włączony, ale nikogo nie było.
- Mamo?! - krzyknęłam. Ale odpowiedziała mi cisza. - Dziwne...
- Hej Ally – przywitała mnie Rose, która wyszła z kuchni z popcornem w rękach. - Twoja mama poszła się przespać, Ryland gdzieś zniknął, a ja się nudzę... Oglądacie ze mną? - wskazała puste miejsca na kanapie.
- To coś? Już teletubisie wydają się ciekawsze – prychnęłam, widząc co kuzynka ogląda.
- Nie obrażaj teletubisi – zmroziła mnie wzrokiem. Pokręciłam głową i usiadłam obok rudowłosej, a moja przyjaciółka obok mnie.
- Właśnie, Ally! Opowiesz mi wreszcie co jest między tobą, a Austym? - Rose zrobiła tak zwane „brewki” kierując pytanie do mnie.
- Ma coś być? - zdziwiłam się.
- Nie żartuj, twoje ostatnie spojrzenie na Austina, kiedy zapytałam cię o randkę z Joel'em wyjaśnia wszystko – wypięła się dumnie.
- Pfff. Nic nie wyjaśnia. Tak jakoś na niego spojrzałam, to nie musi nic oznaczać – odpowiedziałam. Rudowłosa spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym „Żartujesz sobie z nas?”.
- KOCHASZ AUSTINA?! - wręcz krzyknęła czarnowłosa. - I ja się dowiaduję tego dopiero teraz?!
- Nie kocham! Tu nie ma o czym mówić. On nic do mnie nie czuje, a ja nie mam teraz czasu na myślenie o miłości, jest w porządku – uśmiechnęłam się sztucznie. Nie chciałam kłamać, że Austin jest mi obojętny. Tak bardzo mam ochotę go pocałować, mieć tylko dla siebie. Ale nie mogę, bo wiem, że on traktuje mnie tylko jako przyjaciółkę. - A tak przy okazji, co jest pomiędzy tobą, a Dezem? - spytałam Rose, która lekko się zarumieniła.
- Chyba zaczynam go lubić bardziej niż przyjaciela – odpowiedziała spuszczając wzrok.
- To wspaniale! Wiedziałam, że będziecie razem – wtrąciła się Trish.
Reszta dnia minęła nam na pogaduchach i zabawach. Chociaż na chwilę udało mi się zapomnieć o moich problemach...


*Miami Dade College - Znalazłam ten college w internecie, więc jest prawdziwy. Jeśli chcecie o nim poczytać, zapraszam TUTAJ.
___________________
Hello kochani! 
Kompletnie jestem niezadowolona z tego rozdziału, wena mnie opuściła i nie wyszedł mi tak jak chciałam ;/ 
Pewnie teraz każdy się domyśla co będzie dalej i być może będziecie mieli rację, ale to się tak nie skończy. Mam nadzieję, że was zaskoczę :) 
Jestem już śpiąca więc się nie rozpisuję i idę spać. 
Komentujcie! ♥


10 komentarzy:

  1. Świetny.
    Piszesz tak wspaniale, że nawet jak bym chciał, to nie mam uwag.
    Ciekawa jestem jak potoczysz dalsze sprawy sercowe Austina i Ally.
    Nie ukrywam, trudno mnie zaskoczyć.
    Czekam na next.
    ~~Crystal~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :D
    Chcę już Auslly

    OdpowiedzUsuń
  3. *wyciąga kartkę i długopis, zaczyna pisać*
    Drogi Heniuszu!,
    Przeczytałam ten rozdział z zapartym tchem 11 h po dodaniu.
    Serce biło mi w piersi, ręce dygotały z ciekawości, co dalej.
    Rozdział był tak piękny, że ja pierdzielę. :)
    Mam pytanie..
    Co Ty sobie do cholery myślisz?!
    Jak można być niezadowolonym z czegoś tak wspaniałego?!
    Możesz zaprzeczać, wypierać się i śmiać, ale i tak zawsze będę uważała, że jesteś jedną z najlepszych bloggerek w sferze opowiadań ;3
    Więc przestań pierdolić i pogódź się z tym, iż masz ogromny talent xD
    Twoja wierna czytelniczka
    ~Kasia<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny, świetny, cudowny, perfekcyjny, NIE JEST nudny, bez sensu itd.
    Taki jest rozdział.
    Przeczytałam go z oczami z 10 cm od ekranu. Nie mogłam się cofnąć. Musiałam czytać dalej!
    Nie mów, że jesteś niezadowolona.
    Teraz mówię głosem duuuużej liczby osób, więc uwaga:
    Masz talent! I masz być do cholery zadowolona z rozdziału! Wyszedł Ci świetnie i nie zaprzeczał temu! Jesteś jedną z najlepszych bloggerek jakie są. Mówię prawdę.
    Twój blog jest wspaniały i ani waż mi się w to wątpić!
    Twoja stała czytelniczka
    ~Julka;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyłączyli mi internet w telefonie i chwilowo czytam blogi na lapku, co jest dobre bo spokojnie mogę napisać komentarz :3 No więc zacznę od początku...
    Czy pogoda ci trybiki w głowie poprzestawiała?! Rozdział jest świetny! Genialny! Awesome! Jeśli chcesz to ci tutaj cały słownik synonimów przepiszę, żebyś przekonała się, że rozdział wyszedł po prostu zajebiście! I nie ma ale kotenieńku!
    Czy domyślamy się co będzie dalej? No może troszeczkę... Ale znając mój pojebany rozum, mam tysiąc pomysłów na minutę co się stanie, a i tak nic to nie da bo nakońcu będzie wielkie bum! i zaskoczenie :D
    Więc teraz Cię grzecznie acz stanowczo poproszę, żebyś szybko napisała nowy rozdział :* Bo mnie rozwala od środka ^'^
    Ach, no i chcę Cię przeprosić, że nie zawsze komentuje. Jak pisałam wyżej, zazwyczaj czytam blogi na tel, ale chwilowo nie mam jak :( A ja swój transfer wykorzystuje po tygodniu, także potem wczytuje mi tylko strony i nic więcej nie mogę zrobić. Raz próbowałam skomentować, i wyglądało to mniej więcej tak : Two hours later, still uploading...
    Okej, ale się rozpisałam! O_O Nie zanudzam już dłużej! Pisz szybko nexta:* Pozdrowionka! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny i popieram dziewczyny z góry (:
    Jak ty śmiesz mówić, że to jest nudny?! Jest wspaniały!
    Nigdy nie zrozumiem świetnych bloggerek...
    Ech...
    Kocham ♥

    Czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  7. już myślałam żeich spiłas i wiadomo co, jakie ogromne było moje uffffff
    oby ten Joel nie okazał się jakimś chamem,
    no i kiedy będzie cos uroczego z Auslly? ;>
    na romantyzm mi się zebrało xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, zapraszam do mnie bo mam nowy blog i może mi doradzisz czy fajny: http://leonetta-auslly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mogę tylko powiedzieć, że jak zawsze rodział wyszedł ci cudownie. Wena cię nie opuszcza, a jeśli tak to chyba ja tego nie zauważam xd to, że nie masz jakiejś lekkości w pisaniu w danym momencie czy konkretnego pomysłu to nic. ja tak mam często i po prostu pisze i pisze. no i coś z tego wychodzi xd
    ja osobiś ie czekam na zaskoczrnie :P jestem pewna, że wymyślisz coś xzego się nie spodziewam.
    także rozdział cudny, świetny i uroczy! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział świetny!!! Kiedy będzie następny?

    OdpowiedzUsuń