niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział XXX

'Może lepiej się nie przyzwyczajać? Być samotnym, nie mieć przyjaciół? Wtedy na nikim Ci nie zależy, więc nikt Cię nie zrani, prawda?'

Weszłam do domu trzaskając drzwiami, które cudem nie wyleciały z zawiasów. W duchu modliłam się, by to co powiedział John, czy jak mu tam, było tylko kłamstwem. Mijając zdziwione rodzeństwo, lekko zdenerwowana weszłam prosto do biura rodzicielki. Matka akurat grzebała coś w papierach, wyjmując na stół co rusz to inne segregatory. Przyglądała się papierom w nich znajdujących ze skupieniem, jakby świat rzeczywisty dla niej nie istniał. Musiałam jej jednak przerwać tą błogą ciszę. Wpadłam do tego pokoju, tym samym sprawiając, że rodzicielka oderwała wzrok od zakurzonych kartek i przeniosła go na mnie.
- Jak mogłaś? Przez całe życie ukrywałaś przede mną tak ważną sprawę?! - zaczęłam się wydzierać wymachując rękami.
- Ale zaraz Ally, spokojnie. O czym ty mówisz? - Nie no, ona tylko taką głupią udaje by wybrnąć z kłamstwa, czy naprawdę taka jest?
- Ukryłaś przede mną biologicznego ojca. Kim ty jesteś? Nie poznaję cię mamo – zmieniłam swój ton. Głos mi się powoli załamywał, a ja już nie potrafiłam zapanować nad trzęsącymi się rękoma. Złość uleciała szybko, a w jej miejsce wstąpił smutek.
- Ally ja... pozwól, że wszystko ci wytłumaczę – położyła dłoń na moim ramieniu. Szybko ją jednak strzepnęłam i odsunęłam się kilka kroków do tyłu. To już nie jest moja matka... - Ukryłam przed tobą ojca, bo dokładnie wiedziałam jaki on jest. Zaszłam w ciążę w ostatniej klasie liceum, tak jak ty. Lester, bo John został wymyślony na poczekaniu byś się nie domyśliła, był szkolnym podrywaczem, nie liczył się z uczuciami innych i kończył w łóżku z każdą nowo napotkaną dziewczyną. Ja niestety także uległam jego zalotom i skończyło się na tym, że wpadliśmy. Nie mówiłam mu o ciąży, nie chciałam by wiedział. Wkrótce on wyjechał, a ja odetchnęłam z ulgą, bo udało mi się utrzymać ciebie w tajemnicy. Z tobą natomiast, pomógł mi jego brat, Jeremy, z którym przyjaźniłam się. To jego nazywałaś ojcem i to jego masz na fotografiach. To on zmarł w wypadku samochodowym. On był twoim tatą i tak powinno zostać. Musiał teraz jednak pojawić się Lester... Zrozum kochanie, że zrobiłam to dla twojego dobra – skończyła patrząc mi prosto w oczy. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Zacisnęłam powieki i po sekundzie ponownie je otworzyłam.
- Nie mów tak do mnie. W tej właśnie chwili straciłaś córkę. Co z tego, że w liceum był podrywaczem? On był wtedy „szczeniakiem”, nie miał zielonego pojęcia co to jest życie. Popełniał tysiące błędów, tak jak każdy. Nawet nie dałaś mu szansy, a on miał prawo wiedzieć, że na świat przyjdzie dziecko, które będzie jego córką. Ukrywanie nas przed sobą było najgorszym co mogłaś zrobić. Nie sądziłam, że jesteś do tego zdolna. Nie chce cię znać – zakończyłam swój monolog i zapłakana wybiegłam z pomieszczenia, zostawiając osłupiałą matkę na środku pokoju. Trzymając rękę na oczach i jednocześnie dławiąc się łzami, wbiegłam do swojego pokoju. Drzwi zamknęłam na klucz. Miałam szczerze wszystkiego dość. Dlaczego ja nie mogę być nastolatką z problemami typu „w co się dzisiaj ubrać”?! Jestem tylko człowiekiem, nie potrafię radzić sobie z wszystkimi problemami sama. Zwłaszcza, że na każdym kroku tracę osoby, które przytrzymywały mnie przy życiu.
Nagle poczułam jakby cały strach ze mnie spłynął. Zniknął. Przestałam się bać, zapomniałam o konsekwencjach. Zdecydowanym ruchem weszłam do łazienki. Z szafki wyciągnęłam jakąś żyletkę. Usiadłam w kącie pomieszczenia, dzierżąc w dłoni przedmiot. Zamknęłam oczy i zrobiłam pierwszą kreskę na nadgarstku. Syknęłam pod wpływem bólu. Łzy ponownie popłynęły, jednakże w mniejszej ilości niż kilka minut temu. Wiem, że to nie było w porządku. Nie myślałam teraz o dziecku, o tym co może mi się stać za kilka sekund. Chciałam po prostu zasłonić ból psychiczny, bólem fizycznym. Zbyt długo udawałam silną Allyson Dawson, teraz już tego nie potrafiłam. Osoby, które trzymały mnie na duchu opuściły mnie, a wraz z nimi, opuściły mnie siły do życia. Teraz nawet myśl, że za kilka miesięcy na świat przyjdzie mój mały skarb, nie pomagał mi w moich problemach. Straciłam matkę, Austina, wyjechała Kira, Dez, Rose i Ryland zajmują się sobą, a ja mam teraz tylko Trish. Właśnie, Trish! Robiąc kolejną ranę na ręce dostałam olśnienia. Szybko wstałam, okaleczony nadgarstek przemyłam wodą i wyszłam z łazienki. Z szafy wyciągnęłam pierwszą lepszą bluzę by mieć jak zasłonić rany. Wzięłam do torby kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wybiegłam z pokoju, a potem z mieszkania. Zrobiłam to dyskretnie, tak by nikt z rodziny się nie dowiedział, że uciekłam. Na moje szczęście nikt mnie nie zauważył. Wyszłam z posesji i skierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Musiałam wyglądać potwornie, bo sprowadzałam na siebie wzrok przechodniów. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam w ekran. Rozmazany tusz, podpuchnięte oczy. Próbowałam poprawić trochę swój wizerunek wycierając twarz rękawem, ale nie bardzo mi się to udało.
- Ally? Co ci się stało? Jak ty wyglądasz! - nagle usłyszałam dobrze znany mi głos. Podniosłam mój pusty wzrok do góry i ujrzałam Austina , który teraz ze smutkiem patrzył na mnie. Przybliżył się do mnie, ja jednak minęłam go zwinnym ruchem. Jeszcze jego mi dzisiaj brakowało. - Zaczekaj, chcę porozmawiać.
- Wydaję mi się, że nie mamy o czym. Ty uważasz mnie za dziwkę, ja nie chcę takiego przyjaciela, więc myślę, że to już koniec. Znajdź sobie inną do zabawy – syknęłam. On jednak nie dał za wygraną i pociągnął mnie za nadgarstek, tak, że odwróciłam się i wpadłam prosto na niego. Syknęłam, bo złapał mnie za miejsce, które nadal krwawiło.
- Płaczesz przeze mnie? Ja naprawdę nie chciałem wtedy cię tak nazwać. Ja po prostu...
- Przestań Austin, nie mam siły teraz z tobą rozmawiać – rzekłam z ciszonym głosem przerywając mu. Ręką zdjęłam kosmyk włosów wpadający na moją twarz, niestety nie tą, którą powinnam...
- Cięłaś się?! - wrzasnął.
- Zamknij się! Tak, cięłam się. To wszystko mnie po prostu przerosło. Zresztą, nie musisz udawać, że się o mnie martwisz.
- Ally do cholery, ja nie udaję, nigdy nie udawałem i nie będę! Jesteś moją przyjaciółką, zależy mi na tobie. Jak widzę, że cierpisz moje serce się łamie na kawałeczki...
- To dlaczego sam robisz wszystko, bym cierpiała bardziej? - przerwałam mu.
- Nelson miał wypadek, a Cassidy potrzebowała u mnie wsparcia. Kiedy ty wpadłaś do mnie do domu z wiadomością, że jesteś w ciąży, zniecierpliwiony czekałem na wiadomości od Cass co do jego stanu. Nie panowałem wtedy nad sobą i nad tym co mówię, nie chciałem cię zranić. Ja wiem, że to głupie wytłumaczenie, ale proszę cię Ally, nie skreślaj naszej przyjaźni. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, zaraz po rodzinie. Gdybym mógł cofnąć czas, przytuliłbym cię wtedy i powiedział, że przetrwamy przez to razem... - Austin mówił wszystko patrząc mi prosto w oczy. Jego ton zmieniał się z każdym jego kolejnym słowem. Na początku był stanowczy i zdenerwowany, ale zmienił się na ściszony i bezradny. Taki jaki teraz wydawał się być Austin. Ja także to patrzyłam w jego ślepia. Z tym, że ja powoli traciłam widzenie, bo oczy ponownie mi się zaszkliły. Wiedziałam, że on mówi szczerze. Gdyby nie zależało mu na mnie, nie próbowałby teraz mnie odzyskać. Ale to po prostu strasznie bolało i nie potrafiłam mu teraz tego zapomnieć. Nawet jeśli to sprawiało, że moje serce tak bardzo bolało.
- Austin, wybacz, ale ja po prostu nie potrafię ci teraz wybaczyć. Cześć... albo – żegnaj – powiedziałam. - Zapomnij o mnie, tak będzie najlepiej. - odparłam i szybko pobiegłam w stronę domu czarnowłosej. Słyszałam w oddali głos Austina, ale zagłuszył go mój płacz. Zadzwoniłam do drzwi, w których już po chwili pojawiła się Trish.
- Ally, jeju – zaskoczonaTrish wpuściła mnie do środka i mocno przytuliła. Wtuliłam się w nią jak w małpkę i dałam upust wszystkim uczuciom kotłującym się we mnie. - Co się stało?
- Mój ojciec żyje, rozumiesz? Ukrywała to przede mną całe życie! Do tego przekreśliłam przyjaźń moją i Austina. Dlaczego to wszystko przytrafia się właśnie mnie? Czym zawiniłam? - płakałam jej w ramię. Czarnowłosa poprowadziła mnie do salonu, gdzie usiadłyśmy. Wytłumaczyłam jej dokładnie co dziś się stało, a ona słuchała tego w skupieniu.
- Ally, zostaniesz u mnie przez najbliższy czas, jeśli trzeba będzie to możesz tu zamieszkać nawet na stałe. Nie pozwolę ci teraz tam wrócić.
- Nie Trish, podjęłam decyzję. Doceniam to co dla mnie robisz, ale ja potrzebuję odpocząć od tego miejsca i niektórych osób. Chcę wyjechać do Niemiec, do cioci. Rose i Ryland także niedługo wracają do swojego domu, więc będę tam kogoś miała. Po prostu tego potrzebuję, żebym mogła sobie wszystko poukładać... Możesz nikomu nie zdradzać gdzie będę? - zapytałam ciężko wzdychając.
- Jesteś tego pewna?
- Tak – westchnęłam.
- Tak więc twój sekret będzie u mnie bezpieczny – uśmiechnęła się, czym dodała mi otuchy.


*******

No cześć pingwinki ^^ Co tam u was? :D U mnie szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Niby zbliża się koniec roku, a te wszystkie diagnozy i poprawianie ocen tak męczą, że nie mogę spokojnie dokończyć rozdziału. Męczyłam się z nim przez kilka tygodni, a jak wreszcie skończyłam to narzekam, że jest okropny ;-; Coś mi w nim nie pasuje, ale nie wiem co ;/ Może to przez to przemęczenie? Ostatnio w ogóle nie mogę przysiąść w domu i odpocząć, bo jak nie szkoła to przesiaduję u babci... A dziś idę na "imprezkę" na stadionie! Pobawimy się na karuzeli, jak małe dzieci haha XD Przyjeżdża Stachursky, co mnie nie bardzo interesuje, i Queen Band. Może nie jestem jakąś tam fanką Queen, a ten zespół to podróba, ale się tak jaram, że ja pierdole *.* Gdyby tylko nie padało, bo strasznie zimno jest i chmury takie deszczowe ;-; No nie ważne. Co tam u was, jak życie mija? :P 
Czekam na opinie kochani ^^
Do napisania ;) 
Ps. Prawdopodobnie jest to przedostatni rozdział na tym blogu, kolejny będzie ostatnim. Nie wiem czy napiszę jeszcze epilog, ale postaram się. Przepraszam, ale nie mogę prowadzić tego bloga w nieskończoność, ja sama nie mam już pomysłów ;/



9 komentarzy:

  1. Ojej ;_; Rozdział taki piękny :') Ally wyjedzie? Jezu żeby z tego zrezygnowała, bo ja nie wiem. Liczę, że zaskoczysz nas wszystkich w następnym rozdziale, zważywszy na to, że to ma być ostatni rozdział na tym blogu... Wait, what? Dlaczego ostatni?! Może to jeszcze przemyślisz?
    Albo założysz następnego bloga?
    Czekam na next :*<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę by Ally urodziła dziecko

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to smutaśneeee:/ Alluś wyjeżdża? Błagam..nie załamuj mnie :( Ja nie chcę. Niech Ally urodzi to dziecko i będzie żyć długo i szczęśliwie z Austinem :D
    Nie możesz kończyć bloga...nie rób tego :/
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial super x10000. Ale czm ostatni ? Rozumiem ze mozesz nie miec pomyslow. W sumie ja tez nie mam na mojego. Ale przemysl to. Szkoda by bylo jak by taki fajny blog sie skonczyl. ;))).

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę płakać! ;c
    Nie mogę uwierzyć, że kończysz tego bloga ;__; Ja się tak do niego przywiązałam! Powiedz chociaż, że zakończenie będzie szczęśliwe, bo mnie już kompletnie przybijesz ;/
    I od razu masz wystartować z nowym blogiem! O czym będzie? Jakiś fanfiction? Raura, Rydellington? (Mi to by pasowało, dobrze wiesz ;D)
    Czekam na ten przeklęty ostatni rozdział. DLACZEGO MUSI BYĆ OSTATNI???
    Ja naprawdę będę płakać ;__;

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda!
    Że konczysz:(
    Bo rozdział byl zarąbisty!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie piękne, dramatyczne sceny :') Ostatnio bym czytała tylko takie :/ Jej... Trochę szkoda, że koniec :( Mam nadzieję, że usuniesz tego opowiadania. Z wielką przyjemnością wracam do starszych rozdziałów i czytam z zapartym tchem :) Uwaga bo palnę coś głupiego XD To dzięki temu opowiadaniu uświadomiłam sobię, że mogę pisać i sprawia mi to ogrrromną przyjemność :) ty lewnie nawet tego nie przeczytasz ale dla mnie to wiele znaczy :) Dziękuję ci :) jej... Głupie XD piszesz bardzo ładnie i mam nadzieję, że w przyszłości będę miała szansę przeczytać inne twoje opowiadania :D
    Buziaczki :***** Claudi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytam każdy komentarz z wieelkim uśmiechem na twarzy ;3 I to ja dziękuję, że jesteś tu i zawsze komentujesz :)

      Usuń
  8. Dlaczego ja nie wiedziałam, że ty masz bloga z opowiadaniem *.*
    Dowiedziałam się akurat jak go kończyłaś:)
    Ale muszę to tutaj napisać, bo gdzie:)
    Jesteś naprawdę świetną bloggerką:D
    Te rozdziały, które tutaj piszesz i blog o R5 i Laurze, który prowadzisz:D
    Zazdroszczę ci takiego talentu i takie poświęcenie, bo staram sb wyobrazić ile ty czasu poświęcasz, żeby szukać info o Rossie i Lau:D
    Się troszkę spóźniłam, ale mam nadzieję, że założysz nowego bloga:D
    To tyle ode mnie:)

    OdpowiedzUsuń