(...)
Bolało... bolało
jak cholera. Kilka minut wcześniej, nie odczuwałam takiego bólu
jak teraz. Mocno walnął mnie w policzek, a ja nie mogłam tego
pojąć. Nie obiecałam mu, że będę jego dziewczyną, ani nie
wspominałam, że coś do niego czuję. Więc... oberwałam bez
wyjaśnienia. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Do tego jego słowa
„Już się nie zobaczymy”. Co to do cholery miało znaczyć?
Przecież tu mieszka, mogę spotkać go przy każdej możliwej
okazji. Szybko się mnie nie pozbędzie. Przetarłam twarz
chusteczką, której paczkę zawsze noszę w torbie, by zatuszować
łzy i podeszłam do przyjaciół. Zawzięcie rozmawiali, a śmiechom
nie było końca. Za to ich kochałam. Potrafili cieszyć się każdą
chwilą życia, bez względu na to się wokół nich działo. Nie mam
pojęcia, co bym bez nich zrobiła. Za pewne, siedziałabym samotnie
w kącie mojego nędznego życia, jak było za czasów Kansas. Teraz
jest inaczej i dzięki Trish, Dezowi i Austinowi na mojej twarzy
codziennie gości uśmiech. Bez słów, potrafili mnie pocieszyć,
nawet teraz. Kiedy ponownie straciłam Dallasa, oni swoim szerokim
uśmiechem na twarzy, wywołali go także u mnie. Pociągnęłam ich
za rękę i wszyscy ruszyliśmy do domu. Widziałam, że chcieli
zapytać o moją twarz, na której lekko odbiła się twarz Dallasa,
a policzek był cały czerwony, jednak powstrzymali się. Dziękowałam
im za to. Szliśmy, zapominając o całej reszcie bożego świata.
Niestety mój uśmiech nie trwał zbyt długo. Przechodziliśmy obok
domu, a to przypomniało mi o nim. O moim blond - włosym
przyjacielu, który dziś nie tryskał jakąkolwiek radością, a nas
unikał. Nie spodziewałam się, że on może być w takim stanie.
Nie widziałam go takiego nigdy, ani razu. Chciałam z nim
porozmawiać, ale on unikał spotkania z nami. Za każdym razem, jak
szłam w jego stronę, on uciekał. Unikał nas jak ognia. Chyba
jutro po pracy do niego pójdę.. Nim się spostrzegłam staliśmy
już obok mojego domu. Czas minął tak szybko, a ja nawet nie
wiedziałam jakie tematy omawiali Dez z Trish. Już miałam się z
nimi pożegnać, kiedy Trish stanęła obok mnie.
- Dez, ja z Ally
się umówiłam więc pożegnamy się tu – powiedziała. Coś mi
się wydaję, że czeka mnie poważna rozmowa z przyjaciółką.
Mogłam się tego spodziewać, Trish łatwo nie odpuszcza. Niechętnie
się zgodziłam i pożegnałam z Dezem. To samo uczyniła Trish i
poszłyśmy do mnie do domu. Ku mojemu zaskoczeniu, mama była w domu
i oglądała telewizję. Dziwne to, bo zazwyczaj znikała z domu.
Powitałam rodzicielkę i wraz z Trish podreptałyśmy do mojego
pokoju. Trish zasiadła na łóżku a ja na parapecie. Zawsze tu
zasiadam, kiedy się komuś z czegoś zwierzam. Westchnęłam.
- No więc..
dlaczego dziś płakałaś? Nie chciałam tego tematu zaczynać przy
wszystkich, ale wiesz... Dez też powinien wiedzieć, dlaczego jesteś
smutna i cały dzień zamyślona – odparła, odkręcając głowę w
moją stronę. Ja ponownie westchnęłam i zaczęłam mówić.
- Ehh.. chodzi o
Dallas'a. - Wypowiadając to imię, na twarzy mojej przyjaciółki
pojawił się grymas. Można powiedzieć, że go nienawidziła. -
Rozmawiałam dziś z nim... wiesz, on wyznał mi miłość. A ja..
nic do niego nie czuję. I powiedziałam mu to dziś, ale on...
dostał szału? Walnął mnie w policzek i uciekł mówiąc, że już
więcej się nie zobaczymy. Nie rozumiem go... do tego Austin.
Potrzebuję go, kiedy go przy mnie nie ma. Zaczynam się martwić,
czy aby nic się nie stało – mówiłam patrząc się wprost na
ulice Miami. Moje oczy wypatrzyły idącego blondyna. Przypominał
mi.. Austin! To Austin. Chciałam pobiec za nim, ale byłam teraz
bezsilna. To chyba jeden z najgorszych dni w moim życiu. Zresztą...
nie zostawię przyjaciółki. Blondyn szedł z głową spuszczoną w
dół, nie widząc co się wokół niego dzieje. Maszerował chyba w
stronę swojego domu. Odkręciłam głowę w stronę przyjaciółki,
która przygotowała się do wygłoszenia monologu. 'Nie myśl teraz
o nim! Porozmawiacie potem.' - mówił jakiś głos w mojej głowie.
Postanowiłam go posłuchać.
- Dallas... uh! Nie
cierpię gościa! Mówiłam ci, że nie powinnaś mu ufać, ale ty
zawsze swoje. Wiesz.. moim zdaniem nie możesz się nim zadręczać.
Odszedł być może na zawsze i to lepiej. Nie będziesz musiała z
nim być, ani go znosić.. wiem, że był to twój przyjaciel, ale
nie możesz o nim ciągle myśleć. Lepiej będzie jak zapomnisz,
uwierz mi. Nie byłabyś przy nim bezpieczna, nie wiadomo czy nie
zrobiłby jeszcze czegoś, co by cie zraniło – odparła. Ona
zawsze ma rację, teraz też. Ulżyło mi... Na mojej twarzy pojawił
się szczery uśmiech. Trish widząc to wstała i podeszła do mnie.
Ja zeskoczyłam z parapetu i stanęłam naprzeciw niej.
- Już dobrze? -
zapytała z troską. Pokiwałam głową i mocno się do niej
wtuliłam.
- Dziękuje ci –
powiedziałam.
- Nie masz za co.
Od tego ma się przyjaciół – zaśmiała się. Puściłam ją i
usiadłyśmy na łóżku.
- Umm.. co do
kwestii Austina... powinnaś z nim porozmawiać. Między mną a nim
nie ma takiej więzi jaką ma z tobą. Tobie wszystko wyjaśni,
porozmawiajcie. Chociaż spróbuj to zrobić, bo brakuje nam go –
powiedziała.
- Ta... powinnam z
nim porozmawiać... Spróbuję – westchnęłam.
- Super –
uśmiechnęła się. - Już wszystko w porządku? - Kiwnęłam głową.
- To ja już pójdę. Miałam dziś z mamą iść na zakupy...
- Spoko, chodź
odprowadzę cię na zewnątrz – zaśmiałam się. Wyszłyśmy przed
dom i pożegnałyśmy się. Kiedy już moja przyjaciółka znikła z
mojego pola widzenia, z powrotem wróciłam do mojego pokoju. Z torby
wyjęłam książki, aby odrobić lekcję i pouczyć się na
jutrzejszy sprawdzian.
*
Poniedziałek.
Kolejny poniedziałek. Byłam już po szkole, za to szłam właśnie
do przedszkola. Dziś miał być mój pierwszy raz. Myślę, że
pójdzie dobrze. Co do Austina.. Nie było go dziś w szkole. Na
prawdę zaczynam się martwić jeszcze bardziej. Od razu po pracy,
idę zrobić mu „wjazd na chatę”. Powoli dochodziłam już do
Smart Starts Day School*. Plac zabaw i ogród na zewnątrz budynku
był piękny. Aby to wszystko wybudować, zapewne potrzeba było
wiele funduszy. Ale widać efekty. Śmiało przekroczyłam progi
szkoły. Kierowałam się na samą górę budynku, gdzie kazano mi
się udać. Szybko znalazłam się przed wejściem. Nacisnęłam
klamkę. Ogłuszył mnie wrzask dzieci biegających wkoło i
bawiących się. Przy biurku siedziała wychowawczyni tej klasy.
Podeszłam do niej, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Musiałam
przyznać, że widok rozbrykanych dzieci mnie bardzo rozśmieszał.
Dlatego kochałam dzieci. Nauczycielka mnie zauważyła.
- Dzień dobry –
przywitałam się.
- Dobry, dobry –
zaśmiała się. - Może tobie uda się ich uspokoić. Ja muszę
wyjść tymczasowo – wyjaśniła. Kiwnęłam głową na „ok” i
nauczycielka zniknęła za drzwiami pomieszczenia. Zaczęłam
rozmyślać jak tu ich uspokoić... nie, tego chyba nie da się
zrobić. Wzięłam książkę i „trzasnęłam” nią w biurko. Po
klasie rozległ się huk, a oczy dzieci zwróciły się na mnie.
- Chciałam się
tylko z wami przywitać – powiedziałam miło. - Jestem Ally Dawson
i będę czasami miała z wami zajęcia – uśmiechnęłam się.
Dzieci podeszli do mnie i przywitali. Polubiłam ich już od razu.
Nie chciałam odbierać im zabawy, bo dla mnie nauka w przedszkolu to
głupota. Dzieci powinni mieć dzieciństwo. - Pod warunkiem, że jak
wasza pani wróci, wy też wrócicie do ławek, ja pozwolę wam się
teraz pobawić – powiedziałam. Przedszkolaki ucieszyli się i
„składając obietnicę” poszli się bawić. W moje oczy rzuciła
się młoda, blond-włosa dziewczynka. Siedziała w koncie klasy i
coś malowała. Aby jej nie wystraszyć, podeszłam cicho do niej.
Nie zwróciła na mnie uwagi. Ukucnęłam tuż przed nią i położyłam
ręce na jej kolanie. Teraz na mnie spojrzała. Uśmiechnęłam się,
a ta spojrzała na stół.
- Hej – zaczęłam.
- Czego się z nikim nie bawisz? - Odpowiedziała mi cisza.
Spojrzałam na kartkę na której coś rysowała. Na kartce
narysowany był piesek i dziewczynka. Musiałam przyznać, że miała
talent. - Pięknie rysujesz. Twój piesek? - dziewczynka nieśmiało
przytaknęła. Jest strasznie nieśmiała... - Jak się nazywasz?
- Sally –
dopowiedziała już trochę śmielej.
- Piękne imię.
Chodź ze mną – powiedziałam i wyciągnęłam w jej stronę rękę.
Blondynka na początku się wahała, jednak zdecydowała się pójść
ze mną. Ruszyłyśmy do nieznanego jej chłopca. On także siedział
samotnie. Pokazałam jej krzesełko, a ta na nim usiadła.
- Jak się
nazywasz? - zapytałam młodego bruneta.
- Nelson –
odpowiedział.
- No więc, Nelson
: To jest Sally, myślę, że ją polubisz. I... pokażesz swoje
rysunki? - powiedziałam, kiedy je zauważyłam. Dogadają się,
kiedy obydwoje mają do tego smykałkę. Chłopak się uśmiechnął
i zaczął jej pokazywać coraz to różniejsze rysunki. Sally
spodobały się i zaraz prowadzili zaciętą rozmowę.
*
* - kiedyś już
wspominałam o tej szkole. To przedszkole w którym pracować będzie
Ally. Przedszkole jest prawdziwe!
Dan Dan Daaaan! Skończyłam .-. xD W wakację nie chcę mi się NIC robić .__. Codziennie siedzę przed laptopem, albo u babci >_< I nie mam czasu, aby coś napisać. Tak więc, nie ma szans abym dodawała więcej rozdziałów przed tydzień. Do tego zbliża się wesele mojego wujka, a to oznacza, że cały tydzień spędzę u babci (bo obok domu babci jest dom weselny >_<), a potem zaczynają się maliny... zbyt dużo zajęć i boję się, że na cały sierpień będę musiała zawiesić bloga ;/ Ale potem powrócę, jedynie od czasu do czasu coś dodam w co wątpie.
Proszę o komentarze (czytasz = komentujesz :)) ! <3
Ohoho dzieje się.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie co z Austinem...
A ten typ Dallas -,- oby znikną (najlepiej na zawsze)
Mam nadzieję, że znajdziesz czas, bo piszesz świetnie misiu <3 <3 <3
Świetny rozdział ^__^
OdpowiedzUsuńCóż[ się z Austinem dzieje...boję się co wymyślisz...
Ciesze się, że Nelson jest w opowiadaniu ^^
Czekam na kolejny rozdział :3
Mega :**
OdpowiedzUsuńDallas to świnia i mam nadzieje, że Ally o nim zapomni, byle szybko!
I martwie się o Austina... Co z nim zrobisz? Strach się bać ^^ Mam nadzieje, że nagle nie zacznie palić, pić i przeklnać -.-
Czekam na nexta!
~ Natalie, której nie chce się logować na konto ;)
Genialny! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Dallas szybko zniknie z opowiadania. A co do Austina...Co z nim zrobisz? Boję się, że zrobisz z nim coś strasznego :)
Liczę na Ciebie, że jednak znajdziesz trochę czasu i nie zawiesisz bloga :)
Nie mogę się doczekać kolejnego! <3
Super rozdzial <3 <3
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na next.
Mam nadzieje, ze jednak uda Ci sie dodac go jak najszybciej.
Świetny rozdział! Piszesz po prostu cudownie. Czytanie tego bloga to czysta przyjemność :) Kochana masz talent i dobrze o tym wiesz ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... zastanawiam się, chyba jak każdy, co zamierzasz zrobić z Austinem? Czyżby jego pocałunek z Ally nie był dla niego tylko po przyjacielsku? :o czekam na nexta kochana! :*
to na pewno nie jest nic związane z Ally ;p
UsuńDziękuję ! <3
Super z niecierpliwością czekam na next. Chyba domyślam się co wymyśliłaś z Austinem, ale nie chcę nic insynuować.
OdpowiedzUsuńOjej, superek! Troszkę mało akcji, ale fajny rozdzialik ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie będziesz mieć czasu, ale cóż poradzić...
Życzę Ci weny i czekam na następny :)
Nie w każdym rozdziale będzie akcja >_< xD
UsuńAż tyle pomysłów to ja nie mam .-.
super piszesz i nie mogę
OdpowiedzUsuńsię doczekać następnego rodziału napisz, kiedy będzie next?
Nie wiem.. próbuję coś pisać, ale nie wychodzi mi. Przez cały tydzień nie było mnie w domu, wczoraj wróciłam, ale dziś wieczorem znowu wyjeżdżam :|
Usuń