piątek, 12 lipca 2013

Rozdział XI - Nie cierpię gościa!

(...)
Bolało... bolało jak cholera. Kilka minut wcześniej, nie odczuwałam takiego bólu jak teraz. Mocno walnął mnie w policzek, a ja nie mogłam tego pojąć. Nie obiecałam mu, że będę jego dziewczyną, ani nie wspominałam, że coś do niego czuję. Więc... oberwałam bez wyjaśnienia. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Do tego jego słowa „Już się nie zobaczymy”. Co to do cholery miało znaczyć? Przecież tu mieszka, mogę spotkać go przy każdej możliwej okazji. Szybko się mnie nie pozbędzie. Przetarłam twarz chusteczką, której paczkę zawsze noszę w torbie, by zatuszować łzy i podeszłam do przyjaciół. Zawzięcie rozmawiali, a śmiechom nie było końca. Za to ich kochałam. Potrafili cieszyć się każdą chwilą życia, bez względu na to się wokół nich działo. Nie mam pojęcia, co bym bez nich zrobiła. Za pewne, siedziałabym samotnie w kącie mojego nędznego życia, jak było za czasów Kansas. Teraz jest inaczej i dzięki Trish, Dezowi i Austinowi na mojej twarzy codziennie gości uśmiech. Bez słów, potrafili mnie pocieszyć, nawet teraz. Kiedy ponownie straciłam Dallasa, oni swoim szerokim uśmiechem na twarzy, wywołali go także u mnie. Pociągnęłam ich za rękę i wszyscy ruszyliśmy do domu. Widziałam, że chcieli zapytać o moją twarz, na której lekko odbiła się twarz Dallasa, a policzek był cały czerwony, jednak powstrzymali się. Dziękowałam im za to. Szliśmy, zapominając o całej reszcie bożego świata. Niestety mój uśmiech nie trwał zbyt długo. Przechodziliśmy obok domu, a to przypomniało mi o nim. O moim blond - włosym przyjacielu, który dziś nie tryskał jakąkolwiek radością, a nas unikał. Nie spodziewałam się, że on może być w takim stanie. Nie widziałam go takiego nigdy, ani razu. Chciałam z nim porozmawiać, ale on unikał spotkania z nami. Za każdym razem, jak szłam w jego stronę, on uciekał. Unikał nas jak ognia. Chyba jutro po pracy do niego pójdę.. Nim się spostrzegłam staliśmy już obok mojego domu. Czas minął tak szybko, a ja nawet nie wiedziałam jakie tematy omawiali Dez z Trish. Już miałam się z nimi pożegnać, kiedy Trish stanęła obok mnie.
- Dez, ja z Ally się umówiłam więc pożegnamy się tu – powiedziała. Coś mi się wydaję, że czeka mnie poważna rozmowa z przyjaciółką. Mogłam się tego spodziewać, Trish łatwo nie odpuszcza. Niechętnie się zgodziłam i pożegnałam z Dezem. To samo uczyniła Trish i poszłyśmy do mnie do domu. Ku mojemu zaskoczeniu, mama była w domu i oglądała telewizję. Dziwne to, bo zazwyczaj znikała z domu. Powitałam rodzicielkę i wraz z Trish podreptałyśmy do mojego pokoju. Trish zasiadła na łóżku a ja na parapecie. Zawsze tu zasiadam, kiedy się komuś z czegoś zwierzam. Westchnęłam.
- No więc.. dlaczego dziś płakałaś? Nie chciałam tego tematu zaczynać przy wszystkich, ale wiesz... Dez też powinien wiedzieć, dlaczego jesteś smutna i cały dzień zamyślona – odparła, odkręcając głowę w moją stronę. Ja ponownie westchnęłam i zaczęłam mówić.
- Ehh.. chodzi o Dallas'a. - Wypowiadając to imię, na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się grymas. Można powiedzieć, że go nienawidziła. - Rozmawiałam dziś z nim... wiesz, on wyznał mi miłość. A ja.. nic do niego nie czuję. I powiedziałam mu to dziś, ale on... dostał szału? Walnął mnie w policzek i uciekł mówiąc, że już więcej się nie zobaczymy. Nie rozumiem go... do tego Austin. Potrzebuję go, kiedy go przy mnie nie ma. Zaczynam się martwić, czy aby nic się nie stało – mówiłam patrząc się wprost na ulice Miami. Moje oczy wypatrzyły idącego blondyna. Przypominał mi.. Austin! To Austin. Chciałam pobiec za nim, ale byłam teraz bezsilna. To chyba jeden z najgorszych dni w moim życiu. Zresztą... nie zostawię przyjaciółki. Blondyn szedł z głową spuszczoną w dół, nie widząc co się wokół niego dzieje. Maszerował chyba w stronę swojego domu. Odkręciłam głowę w stronę przyjaciółki, która przygotowała się do wygłoszenia monologu. 'Nie myśl teraz o nim! Porozmawiacie potem.' - mówił jakiś głos w mojej głowie. Postanowiłam go posłuchać.
- Dallas... uh! Nie cierpię gościa! Mówiłam ci, że nie powinnaś mu ufać, ale ty zawsze swoje. Wiesz.. moim zdaniem nie możesz się nim zadręczać. Odszedł być może na zawsze i to lepiej. Nie będziesz musiała z nim być, ani go znosić.. wiem, że był to twój przyjaciel, ale nie możesz o nim ciągle myśleć. Lepiej będzie jak zapomnisz, uwierz mi. Nie byłabyś przy nim bezpieczna, nie wiadomo czy nie zrobiłby jeszcze czegoś, co by cie zraniło – odparła. Ona zawsze ma rację, teraz też. Ulżyło mi... Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Trish widząc to wstała i podeszła do mnie. Ja zeskoczyłam z parapetu i stanęłam naprzeciw niej.
- Już dobrze? - zapytała z troską. Pokiwałam głową i mocno się do niej wtuliłam.
- Dziękuje ci – powiedziałam.
- Nie masz za co. Od tego ma się przyjaciół – zaśmiała się. Puściłam ją i usiadłyśmy na łóżku.
- Umm.. co do kwestii Austina... powinnaś z nim porozmawiać. Między mną a nim nie ma takiej więzi jaką ma z tobą. Tobie wszystko wyjaśni, porozmawiajcie. Chociaż spróbuj to zrobić, bo brakuje nam go – powiedziała.
- Ta... powinnam z nim porozmawiać... Spróbuję – westchnęłam.
- Super – uśmiechnęła się. - Już wszystko w porządku? - Kiwnęłam głową. - To ja już pójdę. Miałam dziś z mamą iść na zakupy...
- Spoko, chodź odprowadzę cię na zewnątrz – zaśmiałam się. Wyszłyśmy przed dom i pożegnałyśmy się. Kiedy już moja przyjaciółka znikła z mojego pola widzenia, z powrotem wróciłam do mojego pokoju. Z torby wyjęłam książki, aby odrobić lekcję i pouczyć się na jutrzejszy sprawdzian.

*

Poniedziałek. Kolejny poniedziałek. Byłam już po szkole, za to szłam właśnie do przedszkola. Dziś miał być mój pierwszy raz. Myślę, że pójdzie dobrze. Co do Austina.. Nie było go dziś w szkole. Na prawdę zaczynam się martwić jeszcze bardziej. Od razu po pracy, idę zrobić mu „wjazd na chatę”. Powoli dochodziłam już do Smart Starts Day School*. Plac zabaw i ogród na zewnątrz budynku był piękny. Aby to wszystko wybudować, zapewne potrzeba było wiele funduszy. Ale widać efekty. Śmiało przekroczyłam progi szkoły. Kierowałam się na samą górę budynku, gdzie kazano mi się udać. Szybko znalazłam się przed wejściem. Nacisnęłam klamkę. Ogłuszył mnie wrzask dzieci biegających wkoło i bawiących się. Przy biurku siedziała wychowawczyni tej klasy. Podeszłam do niej, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Musiałam przyznać, że widok rozbrykanych dzieci mnie bardzo rozśmieszał. Dlatego kochałam dzieci. Nauczycielka mnie zauważyła.
- Dzień dobry – przywitałam się.
- Dobry, dobry – zaśmiała się. - Może tobie uda się ich uspokoić. Ja muszę wyjść tymczasowo – wyjaśniła. Kiwnęłam głową na „ok” i nauczycielka zniknęła za drzwiami pomieszczenia. Zaczęłam rozmyślać jak tu ich uspokoić... nie, tego chyba nie da się zrobić. Wzięłam książkę i „trzasnęłam” nią w biurko. Po klasie rozległ się huk, a oczy dzieci zwróciły się na mnie.
- Chciałam się tylko z wami przywitać – powiedziałam miło. - Jestem Ally Dawson i będę czasami miała z wami zajęcia – uśmiechnęłam się. Dzieci podeszli do mnie i przywitali. Polubiłam ich już od razu. Nie chciałam odbierać im zabawy, bo dla mnie nauka w przedszkolu to głupota. Dzieci powinni mieć dzieciństwo. - Pod warunkiem, że jak wasza pani wróci, wy też wrócicie do ławek, ja pozwolę wam się teraz pobawić – powiedziałam. Przedszkolaki ucieszyli się i „składając obietnicę” poszli się bawić. W moje oczy rzuciła się młoda, blond-włosa dziewczynka. Siedziała w koncie klasy i coś malowała. Aby jej nie wystraszyć, podeszłam cicho do niej. Nie zwróciła na mnie uwagi. Ukucnęłam tuż przed nią i położyłam ręce na jej kolanie. Teraz na mnie spojrzała. Uśmiechnęłam się, a ta spojrzała na stół.
- Hej – zaczęłam. - Czego się z nikim nie bawisz? - Odpowiedziała mi cisza. Spojrzałam na kartkę na której coś rysowała. Na kartce narysowany był piesek i dziewczynka. Musiałam przyznać, że miała talent. - Pięknie rysujesz. Twój piesek? - dziewczynka nieśmiało przytaknęła. Jest strasznie nieśmiała... - Jak się nazywasz?
- Sally – dopowiedziała już trochę śmielej.
- Piękne imię. Chodź ze mną – powiedziałam i wyciągnęłam w jej stronę rękę. Blondynka na początku się wahała, jednak zdecydowała się pójść ze mną. Ruszyłyśmy do nieznanego jej chłopca. On także siedział samotnie. Pokazałam jej krzesełko, a ta na nim usiadła.
- Jak się nazywasz? - zapytałam młodego bruneta.
- Nelson – odpowiedział.
- No więc, Nelson : To jest Sally, myślę, że ją polubisz. I... pokażesz swoje rysunki? - powiedziałam, kiedy je zauważyłam. Dogadają się, kiedy obydwoje mają do tego smykałkę. Chłopak się uśmiechnął i zaczął jej pokazywać coraz to różniejsze rysunki. Sally spodobały się i zaraz prowadzili zaciętą rozmowę.

*
* - kiedyś już wspominałam o tej szkole. To przedszkole w którym pracować będzie Ally. Przedszkole jest prawdziwe!
 Dan Dan Daaaan! Skończyłam .-. xD W wakację nie chcę mi się NIC robić .__. Codziennie siedzę przed laptopem, albo u babci >_< I nie mam czasu, aby coś napisać. Tak więc, nie ma szans abym dodawała więcej rozdziałów przed tydzień. Do tego zbliża się wesele mojego wujka, a to oznacza, że cały tydzień spędzę u babci (bo obok domu babci jest dom weselny >_<), a potem zaczynają się maliny... zbyt dużo zajęć i boję się, że na cały sierpień będę musiała zawiesić bloga ;/ Ale potem powrócę, jedynie od czasu do czasu coś dodam w co wątpie. 
Proszę o komentarze (czytasz = komentujesz :)) ! <3

12 komentarzy:

  1. Ohoho dzieje się.
    Martwi mnie co z Austinem...
    A ten typ Dallas -,- oby znikną (najlepiej na zawsze)
    Mam nadzieję, że znajdziesz czas, bo piszesz świetnie misiu <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ^__^
    Cóż[ się z Austinem dzieje...boję się co wymyślisz...
    Ciesze się, że Nelson jest w opowiadaniu ^^
    Czekam na kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega :**
    Dallas to świnia i mam nadzieje, że Ally o nim zapomni, byle szybko!
    I martwie się o Austina... Co z nim zrobisz? Strach się bać ^^ Mam nadzieje, że nagle nie zacznie palić, pić i przeklnać -.-
    Czekam na nexta!
    ~ Natalie, której nie chce się logować na konto ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny! :D
    Mam nadzieję, że Dallas szybko zniknie z opowiadania. A co do Austina...Co z nim zrobisz? Boję się, że zrobisz z nim coś strasznego :)
    Liczę na Ciebie, że jednak znajdziesz trochę czasu i nie zawiesisz bloga :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial <3 <3
    Czekam niecierpliwie na next.
    Mam nadzieje, ze jednak uda Ci sie dodac go jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Piszesz po prostu cudownie. Czytanie tego bloga to czysta przyjemność :) Kochana masz talent i dobrze o tym wiesz ;)
    Co do rozdziału... zastanawiam się, chyba jak każdy, co zamierzasz zrobić z Austinem? Czyżby jego pocałunek z Ally nie był dla niego tylko po przyjacielsku? :o czekam na nexta kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to na pewno nie jest nic związane z Ally ;p
      Dziękuję ! <3

      Usuń
  7. Super z niecierpliwością czekam na next. Chyba domyślam się co wymyśliłaś z Austinem, ale nie chcę nic insynuować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, superek! Troszkę mało akcji, ale fajny rozdzialik ;)
    Szkoda, że nie będziesz mieć czasu, ale cóż poradzić...
    Życzę Ci weny i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie w każdym rozdziale będzie akcja >_< xD
      Aż tyle pomysłów to ja nie mam .-.

      Usuń
  9. super piszesz i nie mogę
    się doczekać następnego rodziału napisz, kiedy będzie next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem.. próbuję coś pisać, ale nie wychodzi mi. Przez cały tydzień nie było mnie w domu, wczoraj wróciłam, ale dziś wieczorem znowu wyjeżdżam :|

      Usuń