'W życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do samego
końca'
-
Ashton, ty debilu! Ona była moja! - wrzasnęła Rachel rzucając się
na chłopaka. On za to wyglądał na rozbawionego zachowaniem
koleżanki i nic nie robił sobie z jej złości. Po prostu wżerał
sobie jej upieczoną kiełbaskę.
Siedziałam
na kocu wtulona w ukochanego, który otaczał mnie swoimi silnymi
ramionami. Obydwoje próbowaliśmy się powstrzymać przed
wybuchnięciem śmiechem. Nie chciałam zginąć z rąk Rach. Austin
chyba także nie. Natomiast inni już zanosili się płaczem.
Minął
miesiąc od całej sprawy z Amber i ciążą. Z pomocą przyjaciół
udało mi się otrząsnąć także z szoku dotyczącego mojego ojca.
Pomimo tego, że wszystko wracało do normy, w głębi nadal czułam
ból. Z matką się nie kontaktowałam. Jej zachowanie jest dla mnie
nie wyobrażalne. Ciężko będzie mi z nią porozmawiać, ale wiem,
że kiedyś będę musiała. Trish z nią rozmawiała, dlatego
przestała obsypywać mnie wiadomościami i połączeniami. Dała mi
czas na ułożenie wszystkiego. Ta sprawa jest dla mnie wciąż
trudna i potrzebuję czasu by stanąć z nią oko w oko.
Z
ojcem natomiast rozmawiam. On nie jest niczemu winny. Tak samo jak
ja, o niczym nie wiedział. Może to nie są prawdziwe stosunki
pomiędzy ojcem a córką, ale staramy się stworzyć rodzinę. Żeby
nie obciążać Trish, zamieszkałam u niego.
Pomiędzy
mną a Austinem jest wszystko w jak najlepszym porządku. Kocham go i
wiem, że on mnie też. Zaufałam mu i opowiedziałam o wszystkim.
Wysłuchał i sprawił, że poczułam się lepiej.
Oczywiście
w tym wszystkim nie zabrakło Trish i Deza. Oni są najlepszymi
przyjaciółmi na świecie i wiem, że zawsze mogę na nich polegać.
Dez
musiał się rozstać z Rose, co nie było dla niego łatwe. Ogarnął
się jednak i żyje dalej. Na samym początku wiedział, że nie może
się w to mocno angażować, miał świadomość, że rudowłosa
wyjedzie.
A
Amber? Ona i Joel zniknęli z mojego życia. Kiedy wszystko się
wydało, uciekli z miasta. Stchórzyli, bali się ponieść
konsekwencje. A ja nie miałam siły by ich ukarać i puściłam
sprawę w niepamięć. Może to i lepiej? Nie chcę rozdrapywać
starych ran.
Teraz
całą klasą, oczywiście oprócz Amber i Jo, spotkaliśmy się na
klasowym ognisku. Siedzimy na jakiejś polance. Wokół panuje
półmrok, ale atmosfera jest przyjazna. Wszyscy tu traktujemy się
jak rodzinę. Ja mimo że dołączyłam do tej klasy niedługo przed
zakończeniem, też ich tak traktuję.
Wspominaliśmy
czasy spędzone w liceum zajadając się kiełbaskami prosto z ognia.
Nie obyło się bez śmiechu czy łez.
- Całe
moje życie zmieniło się kiedy się tu przeprowadziłam. Z
klasowego klauna zmieniłam się w silną dziewczynę. A to wszystko
dzięki wam – uśmiechnęłam się kierując słowa do wszystkich
tu zgromadzonych. Mój wzrok jednak zatrzymał się na Austinie. -
Wiesz, że podobałeś mi się od zawsze? Kiedy moje życie zaczęło
się sypać, straciłam nadzieję, że kiedykolwiek będziemy razem.
A ty pojechałeś po mnie i sprawiłeś, że moje serce roztrzaskane
na milion kawałeczków, znowu zabiło. Poczułam, że mam dla kogo
żyć. Kocham cię. – Poczułam jak blondyn ociera łzy, które
mimo mojej woli skapywały po policzkach.
- Też
cię kocham – uśmiechnął się i złączył nasze usta w czułym
pocałunku. Obydwoje podczas tego gestu uśmiechaliśmy się do
siebie. Nie zapominając, że nie jesteśmy sami oderwałam się od
chłopaka. Dziewczyny patrzyły na nas z lekko załzawionymi oczami i
uśmiechały się.
-
Awww, jesteście tacy słodcy. Cieszę się, że wreszcie jesteś
szczęśliwa – Trish przytuliła mnie. Byłam jej strasznie
wdzięczna. Gdyby nie czarnowłosa, spałabym pod mostem. Może nawet
całkowicie bym się załamała. A ona i jej rodzice przygarnęli
mnie do siebie starając stworzyć mi drugi dom. Uśmiechnęłam się
do niej. Austin ponownie otulił mnie ramionami i ucałował we
włosy.
-
Wszystko co dobre jeszcze przed nami – wyszeptał.
***
Na początek przepraszam, że epilog jest dopiero teraz. Nie miałam po prostu czasu, żeby go napisać.
Tak wiem, jest okropny ;-; I krótki, ale taki miał być. Bo to nie rozdział, a zakończenie historii.
Czyli to już koniec perypetii Ally, Austina, Trish i Deza... Jeju, ten rok minął tak baardzo szybko! Przecież jeszcze niedawno ja zaczynałam pisać tą historię ;/
Zaczęłabym pisać tu jakąś długą przemowę, ale nie mam do tego głowy. To opowiadanie było drugim o Austinie & Ally, które zakończyłam (pierwszy blog pisałam z 2 lata temu, ale został usunięty xx). Wiadomo, że jest dla mnie ważne. Nawet nie wiecie jak bardzo pokochałam pisanie. A to, że mam to dla kogo robić, jest najlepsze.
Zdobyłam 74 obserwatorów, 720 komentarzy i około 68 tysięcy wyświetleń. To takie wspaniałe uczucie, jeju *.* Nawet nie wiecie jak wielki uśmiech miałam na twarzy z każdym nowym obserwatorem, komentarzem..
Nawet nie ma sensu wypisywać tu osób, którym dziękuję, bo z pewnością bym zaraz się pomyliła. Mówię po prostu DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM. Za to, że tu byliście i komentowaliście opowiadanie. Dziękuję tym, którzy byli ze mną przez cały czas, ale też tym, którzy zaczęli to czytać później.
Byłoby mi bardzo miło, gdyby każda osoba, która czytała to opowiadanie, raz zostawiła po sobie komentarz ♥
Od teraz znajdziecie mnie na drugim blogu >> http://unbroken-love.blogspot.com/
Kocham was i jeszcze raz dziękuję z całego serduszka! <3